Wiceminister klimatu ws. pożaru w Raciniewie: państwo nie może być nabijane w butelkę
Odpowiedzialni za pożar składowiska opon w Raciniewie muszą zostać surowo ukarani - powiedział w sobotę w Unisławiu wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba. Dodał, że konsekwencje jego zdaniem musi ponieść także właściciel tego miejsca, który nie przestrzegał przepisów.
Pożar na składowisku opon przeznaczonych do utylizacji w Raciniewie wybuchł w piątek, 13 listopada. Opony były ułożone do wysokości 5 metrów na powierzchni około 1,5 ha. W czasie, gdy pożar był największy, płomienie sięgały kilkunastu metrów, a wielka chmura gęstego, duszącego dymu unosiła się nad okolicą. Z żywiołem walczyło przez kilka dni wiele zastępów straży.
- Chciałbym na wstępie podziękować strażakom, bo za mną stoją bohaterowie tamtych dni. Był to moment świadczący - delikatnie mówiąc - o niewłaściwym postępowaniu osób, które najprawdopodobniej celowo podpaliły składowisko opon. Prokuratura zareagowała. Kilka dni po tym tragicznym zdarzeniu doszło do zatrzymania dwóch osób, został skierowany wobec nich wniosek o tymczasowe aresztowanie, do którego przychylił się sąd - podkreślił wiceminister klimatu.
Dodał, że nie chce owijać w bawełnę, a państwo nie może być nabijane w butelkę, gdyż do pożaru doszło kilka dni po czynnościach podjętych wobec właściciela składowiska, który łamał zasady przetrzymywania opon.
- Z tego wynika osobisty nadzór nad tą sprawą nie tylko Głównego Inspektora Ochrony Środowiska, ale także Prokuratury Krajowej. Dodatkowo złożyliśmy wniosek o rozszerzenie tego śledztwa o możliwość popełnienia przestępstwa z artykułu 183 Kk, który mówi o niewłaściwym gospodarowaniu odpadami. Badana jest nie tylko kwestia podpalenia, ale również nieprawidłowego magazynowania, składowania opon - wskazał Ozdoba.
W jego ocenie konsekwencje w tej sprawie muszą zostać wyciągnięte wobec wszystkich odpowiedzialnych osób, także właściciela nielegalnego składowiska.
Zapowiedział przedstawienie w najbliższym czasie pakietu zmian ustawowych zmierzających do zaostrzenia przepisów karnych w zakresie spowodowania zagrożenia życia i zdrowia dla obywateli. Kara za ten czyn ma być porównywalna do próby zabójstwa.
- Państwo dzięki temu będzie miało instrument surowego wyciągania konsekwencji. Mam nadzieję, że odpowiedzialni za pożar składowiska opon w Raciniewie zostaną surowo ukarani. Mówiąc wprost, mam nadzieję, że trafią do więzienia. Tak, aby nie przychodziły im w przyszłości do głowy takie pomysły - dodał.
Poseł Solidarnej Polski z okręgu toruńsko-włocławskiego Mariusz Kałużny podkreślił, że był wcześniej w kontakcie z wójtem gminy w tej sprawie, bo został o tym składowisku kilka miesięcy wcześniej poinformowany.
- Niestety przestępcy postanowili się tą sprawą zająć na własny rachunek. Osobiście rozmawiałem z Prokuratorem Generalnym, ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro o tej sprawie. Jest nadzór Prokuratury Krajowej w tej sprawie. Z pewnością wszyscy ci, którzy brali udział w tym procederze, dopuścili się tego podpalenia bądź ci, którzy stoją za tym podpaleniem, nie mogą czuć się bezpieczni i spokojni. Ich działanie było bardzo niebezpieczne nie tylko dla środowiska, ale także dla życia ludzkiego - wskazał Kałużny.
Prokuratura w tej sprawie zatrzymała dwóch 42-latków. Usłyszeli oni zarzut sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach pod postacią pożaru.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu Andrzej Kukawski poinformował pod koniec listopada, że prokuratura złożyła do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie podejrzanych o podpalenie opon na okres trzech miesięcy. Sąd zgodził się na dwumiesięczny areszt.
Prokurator Kukawski potwierdził, iż mężczyźni złożyli wyjaśnienia, ale wskazując na dobro śledztwa, odmówił przekazania ich treści.
- Areszt zastosowano z uwagi na grożącą surową karę - od roku do 10 lat więzienia, a także obawę matactwa. Mężczyźni są podejrzani o intencjonalne sprowadzenie pożaru - przekazał rzecznik prasowy. 42-latkowie z powiatu bydgoskiego są powiązani z właścicielem składowiska, a wszystkie okoliczności sprawy są dokładnie ustalane.
- W tym momencie właściciel składowiska ma status pokrzywdzonego, gdyż to jego mienie spłonęło w pożarze - powiedział prokurator Kukawski.