Przeszedł koronawirusa. Po 7 miesiącach wrócił do pracy
Codzienna obowiązkowa gimnastyka oddechowa i „rozruchowa”, dwa razy w tygodniu jazda na rowerze i dwa razy basen. Do tego stała opieka pulmonologiczna i kardiologiczna. Tak wygląda teraz życie 66-letniego pana Aleksandra, który 7 miesięcy temu trafił do szpitala z objawami COVID-19. Dziś pan Olek, dorabiający na emeryturze jako portier, jest szczęśliwy, że mógł wrócić do pracy.
- Pierwszy dzień w pracy po chorobie, po 7 miesiącach. Wróciłem do zdrowia, do życia, do ludzi i z tego się ogromnie cieszę. Zaczynam dzień od gimnastyki, trwa ona 15 - 30 minut. To ćwiczenia i oddechowe i rozruchowe. 2 razy w tygodniu jeżdżę sobie rowerem, 2 razy w tygodniu chodzę na pływalnię. To powoduje, że organizm w miarę funkcjonuje - mówi pan Aleksander.
Wszystko zaczęło się w kwietniu. Najpierw był brak apetytu, rozwolnienie i wysoka gorączka. Duszności pojawiły się dopiero po tygodniu - już w szpitalu, do którego został przewieziony karetką pogotowia.
Po trwającym miesiąc leczeniu szpitalnym pan Olek na 3 tygodnie trafił jeszcze do sanatorium. 7 miesięcy od zachorowania wciąż ma krótki oddech. Cały czas jest pod opieką pulmonologa i kardiologa.
- Pacjenci, którzy przeszli COVID-19 mogą liczyć na wszystkie świadczenia zdrowotne które są wymagane ze względu na stan ich zdrowia. Jakie to świadczenia? O tym decyduje lekarz prowadzący. To może być lekarz specjalista, jeżeli pacjent jest w dalszym ciągu pod opieką poradni specjalistycznej. To może być lekarz podstawowej opieki zdrowotnej, bo jeżeli na przykład przechodził koronawirusa bezobjawowo czy nisko objawowo i był izolowany w domu, był pod opieką lekarza rodzinnego, to właśnie on decyduje o tym, jak będzie wyglądała dalsza ścieżka, jakie badania kontrolne powinny zostać wykonane. Pacjenci często wymagają rehabilitacji oddechowej, pulmonologicznej i tutaj jak najbardziej, jeżeli otrzymają skierowanie, to z takich świadczeń mogą skorzystać - powiedziała Barbara Nawrocka, rzeczniczka Kujawsko-Pomorskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia w Bydgoszczy.
Pan Aleksander dziękuję swojej córce. To dzięki jej determinacji trafił do szpitala.