Opony z Raciniewa już nie płoną. Co z glebą, wodą? Ludzie czarno to widzą [film z drona]
O tej akcji strażacy - w punkcie kulminacyjnym pożaru było ich aż 200 - długo nie zapomną. Nie zapomni też przyroda. W Raciniewie płonęło tysiące opon składowanych na obszarze 700 metrów kwadratowych. Gaszenie i dogaszanie trwało pięć dni. Teraz trzeba oczyścić glebę, wodę, i znaleźć winnych tej, jak wieszczą okoliczni mieszkańcy - środowiskowej katastrofy.
We wtorek 17 listopada trudna i długa (trwająca 90 godzin) akcja strażaków w Raciniewie koło Unisławia dobiegła końca. Na miejscu pozostały już tylko lokalne jednostki. Do środy (18.11.) na terenie akcji będą jeszcze czuwać strażacy-ochotnicy z Unisławia.
Przypomnijmy, że ogień na składowisku opon przeznaczonych do utylizacji pojawił się w piątek (13.11.) wieczorem. Opony były ułożone do wysokości 5 metrów. W czasie, gdy pożar był największy, płomienie sięgały kilkunastu metrów, a wielka chmura gęstego, duszącego dymu unosiła się nad okolicą.
Sprawę pożaru w Raciniewie bada prokuratura w Chełmnie. Postępowanie prowadzone jest w kierunku sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach. Policja zabezpieczyła monitoring.
Wójt gminy Unisław Jakub Danielewicz mówił wcześniej, że składowisko jest nielegalne. Podkreślał, że od dawna zwracano uwagę na przekroczenie wszelkich limitów znajdujących się w zezwoleniu na prowadzenie takiej działalności. Składujący opony przedsiębiorca był karany finansowo i to dotkliwie, bo kara sięgnęła ponad 3 milionów złotych...
Wideo: Krzysztof Forgiel - Dronfor/montaż: Janusz Wiertel.