Dr Rajewski: - Coraz bliżej niebezpiecznej granicy 30 tys. zakażeń
- Obecnie pacjenci z Covid - 19 chorują dużo poważniej, niż ci z wiosennego ataku koronawirusa. Potrzebujemy więcej miejsc, leków, tlenu, respiratorów. System może tego nie wytrzymać - mówi dr Paweł Rajewski, wojewódzki konsultant z dziedziny chorób zakaźnych w rozmowie z Magdą Jasińską.
Magda Jasińska: Stało się. Mamy prawdziwy lockdown, mamy nowe zaostrzenia od soboty. Pana zdaniem, te zaostrzenia są wcelowane w punkt, czyli mogą zatrzymać wzrost zakażeń?
Dr Paweł Rajewski: Oczywiście, że mogą, ale pamiętajmy, że nie mamy jeszcze prawdziwego lockdownu, tylko częściowy lockdown. Nie jesteśmy zamrożeni w domach, jedynie część gałęzi gospodarki stanęła. Stało się to, o co postulowałem od dawna, czyli szkoły, dzieci z klas I- III, które są bardzo ważne, jeśli chodzi o rozprzestrzenianie się koronawirusa, przeszły na naukę zdalną. Nie była dla mnie zrozumiała decyzja o nauce zdalnej czy hybrydowej wprowadzona od IV klasy, podczas gdy młodsze dzieci chodziły do szkoły. Wracając do obostrzeń - mają spowodować zmniejszenie liczby nowych przypadków.
Zbliżamy się do niebezpiecznej granicy 30 tys. zakażeń na dobę, zakażeń objawowych - bo o takich mówię, bo my takich pacjentów testujemy - z objawami klinicznymi. Natomiast tych zakażeń bezobjawowych jest kilka razy więcej, podejrzewam, że nawet 10 razy więcej.
Większość z pacjentów wymaga hospitalizacji, a niestety, przy magicznej liczbie 30 tysięcy służba zdrowia w Polsce może tego nie wytrzymać, może po prostu zabraknąć miejsc. Jesienią mamy pacjentów dużo poważniej chorych, niż to było na wiosnę: wymagają podawania tlenu, osocza, leków, wspomagania respiratorami. Przeciętny czas hospitalizacji pacjenta z Covid - 19 w stadium II czy III, wynosi około 10 dni. Te łóżka nie rotują zatem tak szybko (...).
Więcej w materiale Magdy Jasińskiej.