Ostatnia szansa, by Wiktorek mógł żyć. Pieniądze zbierali na festynie
Ciasta od gospodyń wiejskich, wojskowa grochówka, loterie fantowe i licytacje oraz występy artystyczne - z takich atrakcji skorzystać można było w Gniewkowie na festynie charytatywnym, którego celem była zbiórka pieniędzy na terapię genową 19-miesięcznego Wiktorka.
Wiktorek miał tylko 4 miesiące, gdy zdiagnozowano u niego białaczkę. - Od tego czasu nasze życie stało się horrorem – opowiadają rodzice. - Synek jest koszmarnie ciężkim przypadkiem. Jego choroba to skutek mutacji – ma gen, odpowiedzialny za wystąpienie białaczki niemowlęcej… Nasze dziecko umiera, a my nic nie możemy zrobić, mimo że oddalibyśmy własne życie, żeby jego mogło trwać.
Lekarze rozkładają ręce. - Nowoczesna medycyna może zaproponować synkowi już tylko jedno rozwiązanie – terapię Car T-Cell, najbardziej zaawansowaną technologię w leczeniu hematoonkologicznym. Lek dla synka zostanie przygotowany na bazie jego własnych limfocytów. Lekarze pobiorą je Wiktorkowi, a następnie wyślą do współpracującej z nimi kliniki w USA, gdzie zostaną zmodyfikowane genetycznie – tak, by rozpoznały komórki nowotworowe i je niszczyły. Następnie zostaną z powrotem wszczepione synkowi – w Polsce, w szpitalu we Wrocławiu. Cała procedura trwa kilka tygodni, im szybciej się rozpocznie, tym lepiej. Niestety, jest to innowacyjne leczenie, nierefundowane – koszt życia naszego dziecka to ponad milion złotych! - relacjonują rodzice.
Już wiadomo, że leczenie się odbędzie, bo potrzebne 1,4 mln złotych już zebrano.
Więcej informacji na stronie Fundacji siepomaga.pl