Hodowla - pseuhodowla? Koniec procesu o znęcanie się nad zwierzętami w Dobrczu
W czwartek w bydgoskim sądzie wygłoszono mowy stron. Według prokuratury, zebrane dowody potwierdzają, że Izabela C.- G. i Roman G. niehumanitarnie traktowali zwierzęta. Śledczy żądają kar bezwzględnego więzienia: dla kobiety 3 lat, dla jej męża 2,5 roku.
Prokurator domaga się dla obydwojga zakazu posiadania zwierząt i zakazu prowadzenia działalności gospodarczej związanej z hodowlą zwierząt na okres 10 lat. Małżonkowie mają także zapłacić po 100 tys. zł. nawiązki na rzecz ochrony zwierząt.
Według obrońców, w sprawie jest za dużo wątpliwości, a o pseudohodowli nie może być mowy. Dlatego wnieśli o uniewinnienie pary.
Sędzia Mirosław Wałęza podtrzymuje akt oskarżenia wniesiony trzy lata temu.
- Nie może budzić wątpliwości, że oskarżeni dopuścili się niehumanitarnego traktowania zwierząt. Narazili je na cierpienia fizyczne, psychiczne, stworzyli bezpośrednie zagrożenie dla ich zdrowia i życia.
Szymon Domek, obrońca kobiety, przyznaje, że warunki hodowli mogą budzić wątpliwości, ale hodowla działała legalnie.
- Jak ma się dwa lata za znęcanie nad zwierzętami, do wyroków, które orzeka się za znęcanie się nad członkami rodziny? - pytał.
- Mam nadzieję, że prokuratura wskazując te wnioski, nie działała pod presją prasy - dodał Krzysztof Olkiewicz, obrońca mężczyzny.
- Hodowlę prowadziłam ja, więc całą winą, jeśli taka jest, proszę mnie obarczyć - powiedziała oskarżona.
Jej męża nie było tego dnia w sądzie.
Wyrok zapadnie 31 lipca.