„Prowokują, by krzyczeć, że w Polsce nie ma wolności słowa”. Baner szkalujący prezydenta
Baner szkalujący prezydenta Andrzeja Dudę zawisł w Bydgoszczy. Choć to strefa ścisłej ochrony konserwatorskiej, ratusz nic o tym nie wiedział. - To prowokacja, mająca na celu podjęcie kroków prawnych, wskutek czego autorzy zaczęliby krzyczeć na całą Europę, że w Polsce nie ma wolności słowa – komentuje europoseł Kosma Złotowski.
Baner zawisł na ul. Mostowej w czasie sobotniego protestu przeciwko wynikowi wyborów prezydenckich. Zorganizowali go Obywatele RP, ale zainteresowania nie było.
Nośnik jest sporych rozmiarów. Wygląda jak reklama, organizatorzy nie mieli na niego pozwolenia. - Obszar, w którym zlokalizowany został baner, czyli ulica Mostowa znajduje się w granicach miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego Stare Miasto. Zgodnie z jego zapisami, nie ma możliwości lokalizowania tego typu nośników z reklamami komercyjnymi, promującymi produkty, usługi, towary czy też idee – mówi Marta Stachowiak, rzeczniczka Urzędu Miasta w Bydgoszczy. - Ponadto jest to również obszar znajdujący się w strefie ścisłej ochrony konserwatorskiej. Z informacji, które mam, ani plastyk miasta, ani konserwator zabytków nie opiniowali takiego wniosku – dodaje.
Baner był zjawiskiem tymczasowym, już zniknął z Mostowej. Organizatorzy protestów zapowiadają jednak, że będą się z nim w mieście pojawiać, świadomi konsekwencji prawnych związanych z zarzutem obrazy prezydenta RP.
- Ten baner to oczywista prowokacja. Chodzi o sprowokowanie władzy, aby tych ludzi oskarżyć przez sąd, a gdyby się tak stało, to wtedy będą krzyczeć na całą Europę, że w Polsce nie ma wolności słowa, żeby sprowokować kolejne zarzuty przeciwko demokracji Polski i przeciwko temu, że w Polsce dąży się do autorytaryzmu, co jest oczywistą nieprawdą – mówił podczas poniedziałkowej Rozmowy Dnia w Polskim Radiu PiK europoseł Kosma Złotowski. - Takie banery wisiały już różnych miejscach kraju – dodał.