Niektóre głosy wyborcze musiały przemierzyć ponad 2 tys. kilometrów!
W wyborach prezydenckich głosują nasi rodacy za granicą. Na Teneryfie jest Martyna Janas, absolwenta UMK. Po zakończeniu stażu została w Hiszpanii, ale już myśli o powrocie do Polski.
- Mój głos musiał z Wysp Kanaryjskich przemierzyć ponad 2 tysiące kilometrów do ambasady w Madrycie. Głosy Polonii są uwzględniane tylko wtedy, jeśli trafią do komisji w piątek, na dwa dni przed niedzielnym głosowaniem. Za tydzień nareszcie wracam do Polski, mam nadzieję, że wrócę do kraju, jaki sobie właśnie w demokratyczny sposób wybieram. Nie rezygnujmy z naszego prawa głosu.
Po zakończeniu studiów w Toruniu do Wielkiej Brytanii wyjechała Joanna Skwarek.
- Tegoroczne wybory prezydenckie możliwe były dla nas wyłącznie drogą korespondencyjną. Pakiet wyborczy trafił do nas przesyłką rejestrowaną podpisem. Odsyła się go później na własny koszt, co na Wyspach może oznaczać opłatę od 1 funta, do 11 funtów. Uważam jednak, że mimo ceny, głosowanie jest ważne, jeśli chcemy mieć wpływ na przyszłość swojego kraju.
Lokale wyborcze czynne są do 21. Na terenie delegatury w Toruniu, wszystkie zostały otwarte zgodnie z planem, nie odnotowano żadnych incydentów.