Pierścienie wadliwe, pilot nie żyje, inni też mogli zginąć. Zarzuty dla techników rozszerzone
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku rozszerzyła zarzuty dla dwóch byłych techników z Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2 w Bydgoszczy. Według śledczych inżynierowie narazili na utratę życia wszystkich pilotów MiG-29 i Su-22.
Chodzi o katastrofę myśliwca MiG-29 pod Pasłękiem, do której doszło w lipcu 2018 roku. Maszyna rozbiła się na polu. Pilot katapultował się, ale nie przeżył. Prokuratura postanowiła dwóm pracownikom bydgoskich WZL zarzuty narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślnego spowodowania śmierci.
- Teraz śledczy rozszerzyli zarzuty - mówi Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. - Uzupełniono je o zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub wystąpienie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w okresie od marca 2011 do 6 lipca 2018 pilotów sił powietrznych RP, wykonujących zadania na samolotach MiG-29 i SU-22. W samolotach były wymieniane oryginalne pierścienie w fotelach katapultowych na inne - produkcji WZL nr 2, które okazały się wadliwe - tłumaczy.
W związku z rozszerzeniem zarzutów, podejrzani nie przyznali się do zarzucanych im czynów i odmówili składania wyjaśnień. - Śledztwo w tej sprawie powoli dobiega końca - informuje Mariusz Duszyński.