Turyści szukają ruin zamku, więc prowadzi ich na swoje pole. „Gmina nie chce tego kupić”
- Z tymi ruinami zamku krzyżackiego mam tylko kłopot - mówi pani Genowefa. Zabytek znajduje się na jej polu w Małej Nieszawce. Chciałaby sprzedać teren Urzędowi Gminy, by ruiny udostępnił turystom, ale radni mówią „nie”.
Historia tego miejsca sięga 1230 roku, kiedy to osiedlili się tu krzyżacy. Zbudowali najpierw drewnianą, a potem murowaną warownię - pierwszą taką w Polsce. Została zburzona przez Władysława Jagiełłę, a ruiny przez lata niszczały.
Dziś trudno jest je znaleźć, bo obrastają je gęste chaszcze. Pani Genowefa nie ma siły ani pieniędzy, by zadbać o to miejsce. - Przyjeżdżają chętni turyści, by je zwiedzać. Są tablice: „do ruin”, ale dalej nie wiadomo, gdzie iść. Ludzie błądzą, przychodzą do mnie, pytają: „gdzie są ruiny”, muszę się odrywać od pracy czy od kuchni i z nimi po polu biegać – opowiada. - Miałabym kupców z Niemiec czy z Francji, bo ludzie się tym interesują, ale chciałabym, żeby to Urząd Gminy wykupił i udostępniał ludziom, żeby był porządek i coś po nas zostało – tłumaczy.
- Gmina jest zainteresowana kupnem ruin, sprzeciwiają się jednak radni - przyznaje wójt gminy Wielka Nieszawka Krzysztof Czarnecki. - Omawiałem to na spotkaniu z radnymi, ale zdecydowali, żeby tylko zrobić tablicę pamiątkową. Przedstawię to jeszcze na komisji zdrowia, oświaty, kultury i sportu w sierpniu, więc zobaczymy, co da się zrobić. Zależało by mi na tym, żeby zrobić z tego terenu atrakcję turystyczną, bo przecież wiąże się to też z historią naszej gminy, więc trzeba o to zadbać – uważa.
Więcej na ten temat – w audycji Adriany Andrzejewskiej-Kuras „Nasz mały świat”