W szpitalu Rypnie nie urodzisz. Porodówka zamknięta
Niewielka dzietność, bardzo niska wycena Narodowego Funduszu Zdrowia za poród, a przede wszystkim zła sytuacja finansowa placówki, to główne przyczyny zamknięcia oddziału ginekologiczno-położniczego w rypińskim szpitalu - poinformowała dyrektor lecznicy Anna Wilkanowska.
Oddział próbowano "reanimować" w lutym i marcu, ale liczba pacjentek nie uległa zmianie.
- Dostęp do usług medycznych jest w każdym szpitalu. Panie z Rypina, by urodzić dziecko jeździły do Torunia, do Brodnicy. Każdy wybierał miejsce tam, idzie uważał, że będzie mu najlepiej - powiedziała Anna Wilkanowska.
To bardzo trudna sytuacja dla wszystkich, jednak jeśli chcemy ratować szpital powiatowy, konieczna jest restrukturyzacja - mówi Anna Wilkanowska.
- To nie jest jedyne działanie podejmowane w tym czasie w celu poprawy kondycji finansowej. Zoptymalizowaliśmy liczbę łóżek na oddziałach szpitalnych, rozpatrujemy procedury w zakresie outsourcingu komórek diagnostycznych, prowadzone są działania mające na celu przywrócenie sprzątania. W tej chwili mamy usługę zewnętrzną, jest ona strasznie kosztochłonna. Musimy też popatrzeć w skali zapotrzebowanie na usługi medyczne dla pozostałych pacjentów - dodaje dyrektor szpitala.
Jak poinformowała Anna Wilkanowska, szpital chciałby teraz oddać sprzęt, który otrzymał od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, innym potrzebującym placówkom.