Jak wygląda praca w szpitalu jednoimiennym? Opowiada pielęgniarka
- Najgorszy jest lęk, który obezwładnia, a zwykły strach jest pożądany -mówi Małgorzata Kufel - pielęgniarka z jednoimiennego szpitala w Grudziądzu, w której leczenie są pacjenci z koronawirusem.
- Każdy chce zachować swoje zdrowie, również ci pracujący. Gorzej jak mają lęk. Lęk to jest coś, co siedzi w głowie i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Irracjonalny czasami i zupełnie niepotrzebny, odbiera zdrowe myślenie. Ważne, żeby ten strach nas nie paraliżował, ale żeby włączał nam na każdym etapie myślenie. Bardzo dobrze, że ludzie się boją. Boję się innej rzeczy, że przestaną się bać i zacznie się rozluźnienie - powiedziała Małgorzata Kufel.
- Nikt nie wytrzyma 12 godzin w kombinezonie. To jest nierealne, dlatego medycy pracują na oddziale w kilkuosobowych grupach i zmieniają się co kilka godzin - dodaje pielęgniarka.
- Po trzech maksymalnie czterech godzinach grupa, która wykonywała czynności u pacjenta wychodzi, kąpie się, przebiera. Wszyscy są mokrzy od potu i zmęczenia. Zmieniają swoją bieliznę i ubierają się w jednorazówkę chirurgiczną - spodnie i bluzę. Coś zjedzą, załatwią swoje potrzeby fizjologiczne, coś wypiją, chwilę się odprężą i znowu wchodzą na kolejną zmianę do pacjentów. Do bólu szkolenia w jaki sposób bezpiecznie zakładać kombinezon, ale też w jaki sposób bezpiecznego go zdejmować - dodaje pielęgniarka.
W grudziądzkim szpitalu hospitalizowanych jest ponad 100 pacjentów zarażonych i z podejrzeniem Covid-19.