Wojewoda: Liczymy na firmy, które zaczynają produkcję środków ochrony [rozmowa]
- Przed epidemią koronawirusa 60 proc. produkcji środków ochrony miała miejsce w Chinach, stąd też teraz problem z zaopatrzeniem szpitali. Liczymy jednak, że produkcja, która w tej chwili rusza spowoduje, że zapasy będą uzupełniane systematycznie – mówił wojewoda Mikołaj Bogdanowicz w Polskim Radiu PiK.
Michał Jędryka: Jak wygląda sprawa zaopatrzenia szpitali w środki ochrony. We wtorek był dramatyczny apel szpitala zakaźnego w Bydgoszczy, by przekazywać im środki ochrony osobistej, bo mogą się skończyć. Jak to wygląda w szpitalach w regionie?
Mikołaj Bogdanowicz: Nie jest to sytuacja łatwa, bo firmy, które dotychczas miały podpisane umowy ze szpitalami, nie wywiązują się z nich. 60 proc. produkcji tego sprzętu miało swoją siedzibę w Chinach, więc każde państwo ma teraz problemy, bo dostawy zewnętrzne są niemożliwe. Wcześniej obrót towarami na rynkach światowych był bardzo mobilny, a teraz się zatrzymał. To naprawdę poważny problem.
Na szczęście wszystkie szpitale działają. Dostarczamy im produkty za pośrednictwem Agencji Rezerw Materiałowych. Jest też taka sytuacja, że wiele firm z kraju przestawia swoje produkcje i dostosowuje je do bieżącej sytuacji. Wiele firm również szuka dla siebie – i mówię to pozytywnie – szansy funkcjonowania w tym zmienionym świecie.
Musimy zdawać sobie sprawę, że znajdujemy się w sytuacji absolutnie wyjątkowej, której nikt nie mógł przewidzieć wcześniej i zaplanować. Przewidywania są takie, że pod koniec tygodnia będziemy mieli w kraju nawet 1500 chorych. Na razie sprzęt bezpośredni jest. Liczymy też, że produkcja, która w tej chwili rusza, a jest planowana od kilku-kilkunastu dni spowoduje, że zapasy będą uzupełniane systematycznie, nie będzie niedostępności.
A co ze środkami ochrony, dezynfekcji dla zakładów pracy?
- Je decyzja Orlenu, że przestawia swoje linie produkcyjne i produkuje odpowiedni płyn. Moje zadanie jest jednak takie, by zabezpieczyć przede wszystkich służbę zdrowia – tych, którzy zajmują się bezpieczeństwem w tej trudnej sytuacji. Czekamy, kiedy dostawy będą adekwatne do potrzeb.
Niepotrzebna nam jest też panika. To nie jest tak, że świat się całkowicie zatrzymał. Przykładem jest wykupywanie towarów ze sklepów w ubiegłym tygodniu. Obawiam, że te zapasy skończą w śmieciach, więc apeluję, by rozważnie do tego podchodzić.
To samo dotyczy też lekarstw. Ludzie masowo kupowali m.in. leki przeciwgorączkowe.
- Jeżeli chodzi o leki przeciwgorączkowe, specjalnie się ich nie zaleca. Organizm sam ma chorobę zwalczyć. Apeluję, by rozsądnie podchodzić do zakupów leków i do ich stosowania. (…)