„Kiedy wreszcie będzie zielone?" W wielu miastach pokazują to zegary. U nas nie...
Słuchacze pytają o sekundniki przy światłach na przejściach. Część kierowców jest zdania, że takie „odliczanie" ułatwiłoby życie czekającym, a, kto wie, być może usprawniłoby ruch. Co na to ZDMiKP Bydgoszcz?
- W miastach większych od Bydgoszczy - w Szczecinie, i w mniejszych od Bydgoszczy: w Toruniu, w Zduńskiej Woli widziałem czasowe informatory przy sygnalizatorach mówiące, ile jeszcze mam czekać do ruszenia, kiedy zmieni się światło. W naszej kochanej królewskiej Bydgoszczy tego rozwiązania nie zastosowano, a przecież ono bardzo ułatwia życie. Dlaczego?
Na pytanie Słuchacza odpowiada Tomasz Okoński, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy.
- Faktycznie, już kilka lat temu propozycje zainstalowania tego rodzaju urządzeń na sygnalizacji świetlnych się pojawiały. Bardzo dokładnie to rozwiązanie przeanalizowaliśmy i...nie będzie u nas tego. Taka decyzja wynika z dwóch powodów. Po pierwsze, należy pamiętać, że urządzenia odliczające czas do zapalenia się światła zielonego, czy też czerwonego, mogą być instalowane wyłącznie na sygnalizacjach stałoczasowych: jeżeli podjeżdża samochód, światło czerwone pali się 30 sekund, potem pomarańczowe, i znowu 30 sekund zielone. Tylko wtedy można takie urządzenie zainstalować. W Bydgoszczy mamy prawie wszystkie sygnalizacje zmiennoczasowe, czyli dostosowane do natężenie ruchu. I na przykład światło zielone pali się nie 30 sekund, a 45 sekund, bo jest dużo natężenie ruchu. Jest to lepsze rozwiązanie, bo światła są dostosowane do liczby pojazdów nadjeżdżających z różnych stron.
Po drugie, sprawdzili to inżynierowie i policja, sekundniki nie wpływają na bezpieczeństwo. Kierowca dojeżdżający do skrzyżowania nie patrzy na pojazd stojący przed nim, tylko w górę, sprawdza ile mu jeszcze zostało czasu, żeby przejechać na zielonym. Kierowcy dojeżdżający przed skrzyżowanie, widząc, że do końca zielonego na przykład zostały dwie sekundy, wcale nie hamowali, nie zatrzymywali się, wręcz przeciwnie - dodawali gazu, jechali szybciej, żeby przejechać na drugą stronę w tym czasie, który wskazywał licznik (...)