Zwalniają, a winą obarczają kierowców. Awantura w bydgoskich MZK
Zwolnienia w Miejskich Zakładach Komunikacyjnych w Bydgoszczy. Wypowiedzenia z pracy dostało kilkunastu kierowców miejskich autobusów.
Miasto obcięło dotację miejskiej spółce, stąd konieczność ograniczenia kursów i przerost zatrudnienia. Jednak zarząd spółki nie to podaje jako powód zwolnień.
Pan Jarek, który w MZK pracował od 10 lat jako kierowca, przez kilka miesięcy był na zwolnieniu lekarskim z powodu ciężkiej choroby. W wypowiedzeniu otrzymał wyjaśnienie, że powodem jest jego absencja. – Zachorowałem na chorobę nowotworową. Po całym leczeniu, po radioterapii - wszystko to trwało miesięcy, miałem osłabiony organizm i jeszcze kilka dni mnie nie było, bo miałem infekcję - opowiada. Do momentu, kiedy zachorowałem, przez siedem lat chodziłem do pracy bez żadnych zwolnień - dodaje.
Takich przypadków jest więcej. – Jesteśmy oburzeni przerzucaniem winy za zwolnienia na pracowników – mówi Andrzej Arndt, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej. – To nieuczciwe, nie zgadzamy się na to. Dołożymy na pewno wszelkich starań, żeby bronić tych wszystkich pracowników.
W ubiegłym roku, na podstawie umowy z Powiatowym Urzędem Pracy, przeszkolono i zatrudniono nowych kierowców. Jednak to nie oni zostaną zwolnieni w pierwszej kolejności. Dlaczego? Prezes MZK nie mógł z nami rozmawiać.