Ponad 200 zarzutów, 24 oskarżonych. Początek procesu gangu „Lewatywy"
Przed Sądem Okręgowym w Toruniu rozpoczął się proces bydgoskiej grupy przestępczej, kierowanej przez Henryka L., pseudonim "Lewatywa".
Akt oskarżenia odczytała Aleksandra Ziętara z Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy. – Oskarżam go o to, że działając wspólnie i w porozumieniu kierował zorganizowaną grupą przestępczą. Działalność grupy polegała na popełnianiu przestępstw, związanych głównie z wyłudzaniem leasingów, z wyłudzaniem kredytów, był to też udział w karuzelowym obrocie towarami, wystawianie nierzetelnych faktur, dodatkowo przekupstwo funkcjonariuszy publicznych, uzyskiwanie nierzetelnych zaświadczeń o stanie zdrowia, posiadanie broni bez zezwolenia – właściwie całe spektrum działania - wymieniała.
Grupa miała narazić skarb państwa, a także m.in. bank PKO, firmy i osoby prywatne na milionowe straty. Śledztwo w tej sprawie trwało siedem lat. Rozpoczęło się po tym, gdy właściciel jednego z bydgoskich lokali odmówił płacenia 450 tys. zł haraczu.
– Prokuratura zgromadziła w sprawie obszerny materiał dowodowy. Kluczowe okazały się zeznania świadka koronnego - dodaje prokurator Ziętara. – Grupa była bardzo hermetyczna i bez osoby, która pozwoliłaby nam zapoznać się z mechanizmami działania grupy, trudno byłoby dojść do takich efektów.
Z 24 oskarżonych w sądzie pojawiło się dziś dziewięciu. Większość nie była wcześniej karana i ma wyższe wykształcenie – głównie to ekonomiści i bankowcy. Ani oni, ani ich obrońcy nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami.
Uważany przez śledczych za przywódcę gangu - Henryk L. ps. „Lewatywa" choruje na raka prostaty i nie pojawił się w sądzie. Oskarżonym grozi, w zależności od zarzutów, do 15 lat więzienia.