Radio to wędrówka ze Słuchaczami przez zmieniający się świat. Idziemy już 85 lat!
Urodziny naszego radia! Wystartowaliśmy dokładnie 15 stycznia 1935 roku jako Rozgłośnia Pomorska. Zdaniem Prezes Polskiego Radia PiK, Jolanty Kuligowskiej-Roszak, radio musi nieustanie nadążać za zmieniającymi się Słuchaczami, szukać młodych talentów i iść z duchem nowoczesnych technologii.
Jolanta Kuligowska-Roszak podkreśliła także, że praca w radiu PiK to szczególna misja budowania tożsamości i kultury narodowej.
- To jest bardzo ciekawa wędrówka związana ze zmieniającymi się postaciami pracującymi w radiu, ze zmieniającymi się Słuchaczami. To jest ciągle poszukiwanie, to są ciągłe niespodzianki. Daje to tyle samo przyjemności, ile jednak stresu, ale chyba takiego twórczego stresu - mówiła Jolanta Kuligowska.
- Najstarsze nagranie, jakim dysponujemy pochodzi z 1946 roku i dotyczy uroczystości wręczenia medali pracownikom radia. Wcześniejsze dźwięki zostały utracone w czasie okupacji niemieckiej i terroru komunistycznego.
- Każda audycja stanowi cząstkę historii naszego regionu. Już wiele prac naukowych powstało w oparciu o nasze audycję. Nie jest to tylko praca historyków, ale również polonistów, bo bada się język, jakim się posługiwano, ludzi, którzy piszą historię, uniwersytetów, gdzie są wypowiedzi na przykład profesorów UMK. Są też pracę poświęcone konkretnym postaciom. Za ileś tam lat, następne pokolenie będzie miał gotowy produkt, już skatalogowany - mówi Marek Rzepa, kierownik Działu zasobów Fonicznych i Archiwalnych PR PiK.
Andrzej Krystek w kwietniu będzie obchodził rocznicę... 48 - lecia pracy dla bydgoskiej rozgłośni. Doskonale pamięta, jak wyglądała era bez komputera.
- Krystek już od dłuższego czasu montuje elektronicznie, ale pamiętam, że przez wiele lat stał tu taki wielki stół z talerzami - taśmami. Montowałem na taśmie. Koledzy z Warszawy zaczęli mnie cisnąć, żebym zaczął montować w komputerze, więc trzeba było w końcu to zrobić. Ja się tylko staram nadążać, powłócząc nogami! - uśmiecha się pan Andrzej.
- Radio wtedy raczkowało - wspomina nasza Słuchaczka. - Wtedy nie było radioodbiornika w domu tylko tzw. kołchoźniki na ścianie, czyli takie skrzyneczki. Piosenkarka przychodziła do radia i śpiewała w studio do mikrofonu. Stał stojak, kółko na nim było. Program zaczął się o 8 i skończył się o 2, albo zaczął się o 12 i kończył się o 8. To nie było tak non - stop. teraz to gadają, a podczas gadania jeszcze grają!
Wysłuchaliśmy także życzeń od bydgoszczan - więcej w materiale dźwiękowym Jolanty Fischer.