Samochodowy biznes poróżnił wspólników. Na rozprawie padły osobiste oskarżenia
10 lat więzienia grozi bydgoszczanom, którzy mieli nielegalnie przerabiać instalacje gazowe w samochodach sprowadzanych z Korei Południowej. Proces Marcina W., Marka J. oraz Damiana M. toczy się w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy.
W poniedziałek (13.01.) w tej sprawie zeznawał bydgoski dziennikarz i producent telewizyjny, który jest jednym z kluczowych świadków i oskarżycielem posiłkowym. Miał współpracować z oskarżonym Marcinem W., promował jego działalność i przygotowywał filmy o wprowadzaniu na polski rynek samochodów z Korei Południowej z nowoczesną instalacją gazową. Siedział biurko w biurko z oskarżonym i planował rozwijanie współpracy.
- Wszystko było dobrze, dopóki oskarżony i osoby, których tu nie ma, ukryły fakt, że sposób rejestracji w Polsce tych samochodów wymagał homologacji, a żeby ją uzyskać trzeba było na polskim rynku, co ujawniłem w prywatnym śledztwie, wymienić całą instalację gazową, a nie tylko jakieś jej poszczególne elementy. Proces rejestracji przez firmę X był nielegalny, niezgodny z polskim prawem - mówił świadek.
Dziennikarz sam zakupił takie auto, ale z transakcji się wycofał i zażądał zwrotu pieniędzy. Teraz czuje się oszukany i boi się oskarżonego. Wspomina o próbie zastraszania go przez oskarżonego.
Oskarżony Marcin W. uważa z kolei, że został przez przesłuchiwanego dziennikarza pomówiony, w dodatku w czasie wypowiedzi pod przysięgą. Twierdzi, że pomówienie to można łatwo udowodnić, ponieważ jego telefon był na podsłuchu. Podaje także inne prawdopodobne powody pogorszenia relacji z wcześniejszym wspólnikiem.
- Nasz konflikt o to, że pan stracił w tamtym okresie prawo jazdy. Dostaliśmy zdjęcie z fotoradaru i prosił nas pan o to, żebyśmy nie podawali danych osobowych. Druga kwestia, wycofałem się ze współpracy z panem w kwestii restauracji, którą chciał pan otwierać. A sprawa pana problemów alkoholowych? Czy te trzy powody nie były głównym powodem naszego konfliktu i rozejścia się spółki, w której, jak pan mówi, ja formalnie zarządzałem, a pan siedział obok mnie ?(...).
Oskarżyciel posiłkowy z kolei zarzuca Marcinowi W., że ten po wyjściu z więzienia, gdzie przechodził proces resocjalizacji, nadal oszukiwał ludzi, co znaczy, że owa resocjalizacja nie powiodła się...
Więcej w materiale Kamili Zroślak.