Bydgoskie obchody 70. rocznicy śmierci kapitana Romualda Rajsa „Burego"
Przedstawiciele stowarzyszeń patriotycznych, pasjonaci historii oraz kibice uczcili 70. rocznicę śmierci kapitana Romualda Rajsa „Burego" - żołnierza antykomunistycznego podziemia, któremu niektórzy historycy i publicyści zarzucają morderstwo 80 cywilów. Spotkanie odbyło się na cmentarzu przy ul. Kcyńskiej w Bydgoszczy.
Zdaniem Artura Grygorowicza z Ruchu Narodowego, białoruskie wsie były uzbrojone, kolaborowały z komunistami, a zarzut ludobójstwa to kłamstwo:
- Oczywiście jest to wierutna bzdura, jest to bzdura uknuta na potrzeby ludzi, którzy współpracowali, kolaborowali wtedy z wrogami Polski - mówi Artur Grygorewicz.
- We wszystkich wsiach, w których doszło do wyżej wymienionych wypadków, ludzie byli ostrzegani i byli zapraszani do jednego miejsca we wsi, w którym miały być z nimi przeprowadzone rozmowy. Pewne osoby nie odpowiedziały na ten apel, nie wyszły po prostu, niektórzy ukryli się w stodole. Za zdradę ojczyzny, za kolaborację część zabudowań została spalona. W tych zabudowaniach te osoby się spaliły. Jest to oczywiście tragiczne wydarzenie, natomiast nie ma ono w żadnym wypadku zamian ludobójstwa, ponieważ Romuald Rajs „Bury" nigdy, absolutnie nigdy nie wydał rozkazu, żeby kogokolwiek mordować. Nie było czystek etnicznych. Nigdy jego działalność nie nosiła znamion tego typu - podkreśla działacz.
Więcej w materiale Jolanty Fischer.
Romuald Rajs „Bury" był żołnierzem AK i dowódcą 2 szwadronu 5 Brygady Wileńskiej. Został zabity 30 grudnia 1949 roku w komunistycznym więzieniu w Białymstoku. Do dziś nie udało się odnaleźć jego szczątków. 11 marca bieżącego roku, Instytut Pamięci Narodowej wydał oświadczenie, w którym podważył poprzednie wyroki sądu wojskowego i stwierdził niewinność „Burego”.