Wielkie problemy małej szkoły. Uczniowie ją kochają, a gmina musi liczyć pieniądze
Protest przeciwko likwidacji blisko stuletniej Szkoły Podstawowej w Niszczewach. Rodzice uczniów chodzących do tamtejszej placówki pojawili się na sesji Rady Gminy Waganiec, podczas której zdecydowano o podjęciu zamiaru zamknięcia szkoły.
Władze gminy tłumaczą tę decyzję koniecznością oszczędności, a rodzice boją się o przyszłość swoich dzieci.
- Liczy się przede wszystkim to, że w tej szkole jest indywidualne podejście do każdego ucznia - mówi jedna z mam. - Moje dziecko jest uczniem pierwszej klasy, i jest zachwycone tą szkołą. Nie wyobrażam sobie, żebym dziecko woziłam gdziekolwiek dalej. Jestem osobą pracującą i trudne byłoby dla mnie połączenie pracy z dowozem dziecka.
- Szkoła w Brudnowie, gdyby przejęła uczniów ze szkoły w Niszczewach, nie utworzyłaby dodatkowych klas, czyli ci nauczyciele nie uzyskaliby zatrudnienia. Dla zerówek wójt musi znaleźć miejsce, bo to jest nauczanie obowiązkowe. W najgorszej sytuacji są dzieci w wieku od 2,5 lat do 5 lat, bo te dzieci nie będą miały gdzie chodzić. Jestem osobą pracującą. Moje dziecko chodzi do przedszkola już od wieku 2,5 lat. Dzięki temu, że w Niszczewach jest to przedszkole, mogłam oddać dziecko, mogłam pójść do pracy i pracować, a nie być na utrzymaniu państwa.
Piotr Kosik, wójt gminy Waganiec likwidację szkoły podstawowej w Niszczewach tłumaczy problemami natury ekonomicznej.
- Na terenie szkoły funkcjonują trzy placówki oświatowe - wyjaśnia. - Na nieszczęście, placówka w Niszczewach ma najmniejszą liczbę uczniów. Dodatkowym problemem jest fakt, iż w odległości około 4 km od placówki w Niszczewach, zlokalizowana jest szkoła, która ma większe możliwości, jeżeli chodzi o rozwój dydaktyczny. Zaproponowałem, biorąc pod uwagę argumenty wszystkich ze stron, by grupa inicjatywna, której najbardziej zależy na tym, żeby ta placówka została utrzymana, założyła na początku stowarzyszenie w celu poprowadzenia szkoły. Gminę będzie stać w większym stopniu na modernizację obecnych szkół.
Mariusz Kałużny, poseł Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Kałużny także chce pomóc protestującym.
- Zdaję sobie sprawę, jako były samorządowiec, że w gminie są duże problemy, bardzo często finansowe. Nie na wszystko wystarcza pieniędzy, potrzeb jest więcej, niż wydatków, natomiast wskazywałem, że edukacja jest jedną z rzeczy najważniejszych i prosiłem, żeby jeszcze raz przeanalizować, czy rzeczywiście nie można z innych pozycji budżetowych zrezygnować, aby sfinansować działalność szkoły. Apelowałem, żeby tę decyzję jeszcze przemyśleć (...)
Swoją opinię w sprawie zamiaru likwidacji szkoły wydać musi teraz kurator oświaty. W placówce uczy się teraz około 60 dzieci, zatrudnionych jest 14 nauczycieli. Koszt utrzymania szkoły to rocznie około 1 mln zł.