Co z amerykańskim filmowcem Matthew L., gościem zeszłorocznego Camerimage?
Sprawa operatora, który podczas ostatniego Camerimage w Bydgoszczy pobił ratownika medycznego i szarpał się z policjantami wróci do prokuratury. Naruszono jego prawo do obrony - uznał sąd.
Przypomnijmy, że po awanturze w jednym z bydgoskich hoteli, filmowiec został oskarżony między innymi o naruszenie nietykalności cielesnej policjantów i ratownika medycznego. W lipcu w sądzie miał rozpocząć się jego proces, ale obrońcy Matthew L. złożyli wniosek o zwrot sprawy do prokuratury. Teraz powtórzyli swoje zastrzeżenia.
- Prokuratura prowadziła postępowanie pod określoną tezę - mówi mecenas Marcin Mamiński. - Matthew L. jest osobą, który, według prokuratury, popełniła dany czyn, i żadnych innych tez nie brano pod uwagę.
Obrońcy przypomnieli też, że złożyli zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa na szkodę Matthew L., który, ich zdaniem, mógł zostać odurzony środkami psychotropowymi. Poinformowali, że prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie.
Argumenty obrony odrzucał prokurator Damian Sienkiewicz.
- Nie zachodzi żadna podstawa do uzupełnienia materiału dowodowego - stwierdził.
Sędzia Jakub Kościerzyński podzielił zdanie obrony.
- Sąd postanawia zwrócić sprawę oskarżonego prokuratorowi, w celu uzupełnienia postępowania przygotowawczego.
Sędzia wskazał przede wszystkim na braki formalne. Chodziło o to, że prokuratura uniemożliwiła oskarżonemu i jego obrońcom, końcowe zapoznanie się z materiałami postępowania przygotowawczego, tym samym naruszając prawo Matthew L. do obrony.
Na postanowienie sądu stronom przysługuje teraz zażalenie, które mogą wnieść w ciągu siedmiu dni.