Kandydaci PiS chcą rozmawiać z ludźmi. O Polsce, nie o Białorusi...
- Bo Polska to nie Białoruś - tłumaczył na przedwyborczym spotkaniu w Toruniu kandydat Prawa i Sprawiedliwości do Senatu Zbigniew Rasielewski. Głos zabrał także Mariusz Kałużny, startujący z list tej partii do Sejmu. Wezwał Tomasza Lenza z Koalicji Obywatelskiej do debaty.
- Najważniejsze w demokracji są rozmowy z obywatelami - przypomina Mariusz Kałużny, kandydat PiS do Sejmu. - Dzisiaj rozpoczynam właśnie ten etap kampanii, będę miał spotkanie z ministrem Patrykiem Jakim, europosłem. Odwiedzimy Włocławek, Grudziądz, Lipno, Golub-Dobrzyń, Brodnicę, Rypin. Będę osobiście odwiedzał każdą gminę w moim okręgu wyborczym, a mamy 93 gminy. Chcę rozmawiać o tym, co Prawo i Sprawiedliwość zrobiło dotychczas i to, co ma zamiar zrobić w następnej kadencji, jeśli będzie rządzić.
Kandydat wezwał także do debaty Tomasza Lenza, lidera toruńskiej listy do Sejmu KO. Już wiemy, że ten zaproszenia nie przyjął.
- Ostatnio miałem okazję rozmawiać z mieszkańcami, którzy powiedzieli mi, że oni nie chcą mieszkać, jak na Białorusi - mówił na tym samym spotkaniu Zbigniew Rasielewski, kandydat PiS do Senatu. - Nie byli w stanie żadnych przykładów podać, tylko powtarzali, że Prawo i Sprawiedliwość zmierza na Białoruś, że zero demokracji. Dlatego ja się pytam, czy to nasze dzisiejsze spotkanie, albo chociażby jutrzejsze marsze, które są organizowane, to jest Białoruś? Nie, to nie jest proszę państwa Białoruś.
Więcej w materiale Michała Zaręby.