Wznowienie procesu o odszkodowanie dla krzywdzonego w zakonie ministranta...
28-letni dziś mężczyzna, kilkanaście lat temu był gwałcony przez jednego z zakonników. Batalia o wynagrodzenie za krzywdy z dzieciństwa, toczy się w bydgoskim Sądzie Okręgowym.
W procesie cywilnym pokrzywdzony chce od byłego zakonnika z Pakości 2 mln zł i dożywotniej renty, a od zakonu 3 mln zł. O wypłacie odszkodowania miał zdecydować dziś sąd tymczasem...
- Rozprawę otworzyłem na nowo i nie będę rozpoczynał od ogłoszenia wyroku - mówił sędzia Wojciech Rybarczyk. I wyjaśniał, że musi sprawdzić, czy pokrzywdzony ma prawo do renty. W tej sprawie opiniować będzie biegły z medycyny pracy.
- Dlatego, że w chwili, gdy rozpoczynaliśmy tę sprawę, pan nie pracował, ale w międzyczasie miał jednak epizod zatrudnienia... - tłumaczył sędzia Rybarczyk.
Zdaniem pełnomocnika pozwanego zakonu to przedłużanie postępowania.
- Decyzja sądu bardzo mnie zaskoczyła. Wydawało mi się, że i wysokość tej renty i wszystkie inne okoliczności, są już do chwili obecnej przez sąd rozstrzygnięte. Czy opinia biegłego coś zmieni w tym zakresie? Wątpliwe... - mówi mec. Krzysztof Wyrwa.
Pełnomocnik twierdzi, że bydgoski sąd prawdopodobnie czeka na rozstrzygnięcie przez Sąd Najwyższy podobnej - poznańskiej sprawy. Kobieta w przeszłości gwałcona przez księdza, dostała od kościoła, w którym były kapłan posługiwał, milion zł zadośćuczynienia. Po wypłaceniu pieniędzy kościół wniósł kasację wyroku.