Robią wszystko, by zatrzymać wodę w Noteci. Za mało deszczu, nie ma żeglowania
– Sytuacja na Noteci i jej dopływach jest trudna –mówią eksperci z Wód Polskich. Ostatnie deszcze delikatnie zasiliły rzekę, ale w dalszym ciągu nie jest żeglowna.
Na całej szerokości rzeki są to stany wody niskie i średnie. - Najgorzej jest w Santoku w województwie lubuskim. – Santok, ujście Noteci do Warty, poziom aktualnie 6 cm, przy poziomie ostrzegawczym 250 cm i stanie alarmowym 330 cm - mówi Grzegorz Smytry, dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej PGW Wody Polskie w Bydgoszczy. – Skąd to się bierze?Zarówno zlewnia Noteć, jak i wschodnia część Wielkopolski leżą w tej chwili w strefie opadów najmniejszych w kraju, poniżej 500 mm rocznie. Woda w rzekach bierze się z opadów - podkreśla.
Grzegorz Smytry dodaje, że obecnie najważniejszym zadaniem jest wybudowanie stopnia wodnego w Siarzewie. RZGW prowadzi też inne działania w celu zatrzymania wody.
– Mamy dwa główne zbiorniki wielozadaniowe – Gopło i Pakość. Gopło regulowane jest poprzez jaz w Pakości, oddalony o 23 km od jeziora, dlatego też sterowalność czasami bywa zaburzona i niekoniecznie zawsze reaguje tak, jak byśmy chcieli – mówi Anita Hermit, zastępca dyrektora. – RZGW w Bydgoszczy prowadzi bieżący monitoring sytuacji hydrologicznej w obrębie regionu wodnego Noteci. Wielkość wody, którą odprowadzamy jest regulowana w zależności od potrzeb i od możliwości. Na stopniach wodnych mamy jazy, za pomocą których również gospodarka wodna jest regulowana. Natomiast mamy obecnie taki deficyt wody, że sytuacja jest trudna – dodaje.
Wody Polskie pracują również nad programem „Stop Suszy", dzięki któremu ma powstać w całym kraju sieć zbiorników retencyjnych. Na ten cel Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej ma zamiar wydać 14 miliardów złotych.