Dyrektor się poddał. Brakuje pieniędzy, pracowników. Tylko polityki jest w nadmiarze...
Dyrektor Szpitala Wojewódzkiego we Włocławku, Marek Bruzdowicz, odchodzi ze stanowiska. W piątek (28.06.) zwołał pożegnalną konferencję prasową. Tłumaczył, że jego rezygnacja to protest przeciwko temu, jak politycy traktują państwową służbę zdrowia.
O przyczynach rezygnacji, dr Marek Bruzdowicz nie chciał mówić do czasu, gdy marszałek województwa na odejście dyrektora się zgodził.
- Moja rezygnacja jest protestem przeciwko sytuacji, która dotyka szpitale w Polsce - tłumaczy były już dyrektor włocławskiej lecznicy. - Żeby zarządzać szpitalem, niezbędne są dwa narzędzia: finanse i kadry. Dzisiaj w szpitalach w Polsce brakuje obydwu elementów: jest i niedofinansowanie, i brak lekarzy głównie, ale nie tylko. Brakuje pielęgniarek, ratowników, laborantów, wszystkich...Natomiast nerwem wszystkiego, co się dzieje, jest polityka. I tylko od polityków, ale nie lokalnych, na poziomie Włocławka, lecz tych na Wiejskiej, zależy, jak będzie wyglądała organizacja ochrony zdrowia w Polsce (...).
- Podjąłem się wyzwania. We Włocławku udało się wiele zrobić, natomiast otoczenie jest na tyle trudne, że trzeba podejmować decyzje, takie, aby spowodować dyskusje. Rola organu założycielskiego sprowadza się do tego, że nadzoruje funkcjonowanie szpitala oraz finansuje inwestycje. Mogę tylko podziękować marszałkowi, zarządowi - nie mam żadnych zastrzeżeń co do naszej współpracy. Mój protest adresowany jest do polityków na Wiejskiej, bo od nich tylko zależy, czy będzie przeprowadzona skuteczna reforma zapewniająca odpowiednie finansowanie i ochronę zdrowia, po drugie: sieci szpitali, po trzecie: koszyk świadczeń medycznych i czwarty element: relacje szpital, a podstawowa opieka zdrowotna... - wymieniał postulaty dr Bruzdowicz.