Procedury są bardziej skomplikowane, niż wzory chemiczne trucizn z Zachemu...
Niewiele - tyle się wydarzyło w ostatnim miesiącu w sprawie likwidacji zanieczyszczeń na terenie byłego Zachemu, jeśli oczywiście nie liczyć obowiązkowej „papierologii”...
O tym, co w sprawie rewitalizacji terenu zrobiło miasto, mówił na środowej (29.05.) sesji bydgoskiej Rady Miasta, dyrektor Wydziału Zintegrowanego Rozwoju.
Grzegorz Boroń wspominał, m.in., o kończących się pracach w ramach projektu badającego skażenia na tym terenie. Stworzono np. model hydrogeologiczny pokazujący, jak zanieczyszczenia będą się rozprzestrzeniać w ciągu najbliższych pięćdziesięciu lat.
- Następne działanie, jakie nas czeka w ramach projektu Green Sites, z programu Interreg dla Europy Środkowej, będzie opracowanie analizy ryzyka zdrowotnego dla osób przebywających na terenie osiedla Łęgnowo wieś - zapowiada dyrektor Grzegorz Boroń. - Te działania mają się zakończyć w lipcu.
Tymczasem na terenie składowiska „Zielona”, czyli miejsca najbardziej niebezpiecznego dla ludzi i przyrody, nic się nie dzieje. Przypomnijmy, że w tym miejscu ujawniono kilka lat temu szlamy poprodukcyjne, smoły podestylacyjne, zżelowane kleje. Kilkadziesiąt tysięcy ton zgromadzonych tam odpadów groziło zanieczyszczeniem Dolnej Wisły.
- I pewnie przez najbliższy miesiąc również się nic w tym miejscu nie wydarzy - ocenia Grzegorz Boroń. - Z informacji, które można znaleźć na stronie internetowej Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, czyli podmiotu, który będzie realizował duży projekt finansowany ze środków unijnych, wynika, że właśnie trwają wybory wykonawcy procedury przetargowej. Wszystko musi się odbywać być zgodne z prawem...