Kto zabił dyrektora z PZU? Mowy stron w finale procesu w Bydgoszczy
Koniec głośnego procesu o zabójstwo Piotra Karpowicza - dyrektora PZU z Bydgoszczy. Do zbrodni doszło ponad 20 lat temu, ale dotąd nie zapadły prawomocne wyroki. W bydgoskim Sądzie Okręgowym strony po raz kolejny wygłosiły dziś mowy końcowe.
Na ławie oskarżonych zasiada 5 osób: wśród nich były dealer samochodowy z podbydgoskiej Brzozy - Tomasz G. Dla niego, a także Adama S. (pseudonim Smoła) i Henryka L. (pseudonim Lewatywa) prokurator domaga się 25 lat więzienia. Z kolei Tomasz Z. i Krzysztof B. za pomoc w ucieczce „Smole” mają trafić do więzienia na 12 i 9 lat.
Oskarżeni nie przyznają się do winy. Zdaniem obrońcy Tomasza G. jedynymi dowodami w tej sprawie były zeznania świadków, a nie fakty. - To porażka wszystkich nas i naszego społeczeństwa, że być może nie dowiemy się nigdy, kto to zrobił - mówi mec. Andrzej Maleszyk. - Sąd jednak ma obowiązek stwierdzić metodą zero-jedynkową, czy zrobili to ci, którzy siedzą na ławie oskarżonych. Według mojej oceny nie mieli oni nic wspólnego z tym zdarzeniem - dodaje.
Do zbrodni doszło w styczniu 1999 r. na parkingu PZU w Bydgoszczy. Adam S.miał dwukrotnie postrzelić Karpowicza i uciec. Według prokuratora Tomasz G. zlecił to zabójstwo i za nie zapłacił. Prawdopodobnym motywem było to, że dyrektor Centrum Likwidacji Szkód PZU stał na przeszkodzie w wyłudzaniu odszkodowań ubezpieczeniowych.