Fałszywe alarmy przed maturami. Sprawcom grozi do 8 lat więzienia
Surowe kary - także finansowe - grożą sprawcom fałszywych alarmów bombowych, które w poniedziałek i wtorek zakłóciły przebieg egzaminów maturalnych.
Już wiadomo, że ogólnopolskie śledztwo w tej sprawie przeprowadzi jedna z warszawskich prokuratur po zebraniu danych z poszczególnych województw. - Nie będzie pobłażania dla takich wybryków - mówi Monika Chlebicz, rzeczniczka komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy. - Jeżeli przyjmiemy, że jest to przestępstwo spowodowania niepotrzebnych czynności poprzez informowanie o zagrożeniu, które nie istnieje, to możemy umówić o odpowiedzialności do 8 lat pozbawienia wolności - zapowiada. - Sąd także w takiej sprawie może obciążyć sprawcę kosztami akcji. Są one różne, bo w niektórych przypadkach jest ewakuacja, w innych jej nie ma. Zawsze jest sprawdzenie obiektu, ale czasami jest konieczne też wyłączenie prądu, odcięcie gazu - koszty więc i ilość służb zaangażowanych w tego typu zgłoszeniach, jest bardzo różna - tłumaczy.
W całym kraju 663 szkoły (w naszym regionie ponad 100) zgłosiły do okręgowych komisji egzaminacyjnych, że otrzymały drogą mailową informacje o podłożeniu ładunku wybuchowego. - Wszystkie alarmy były fałszywe – poinformował we wtorek dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej Marcin Smolik.