Kto komu zamyka usta w gminie Łubianka?
Powstał spór: z obrad sesji zniknął punkt "zapytania i wolne wnioski". Radni opozycji uważają, że to próba kneblowanie ust. A przewodniczący rady gminy tłumaczy, że chodzi m.in. o oszczędność czasu.
- Robicie niemą sesję! Zakneblowano nam usta!- grzmią przedstawiciele opozycji.
- Mieszkańcy oczekują od nas, że będziemy się w danych sprawach wypowiadać na sesji - precyzuje Barbara Zalewska, radna Gminy Łubianka, przewodnicząca klubu "Nasza gmina Łubianka".
Dodaje, że bardzo trudno dotrzeć do informacji sesyjnych na stronie internetowej, w Biuletynie Informacji Publicznej. Znacznie łatwiej odsłuchać sesję.
- Nikomu nie zamyka się ust - odpowiada na zarzuty Zbigniew Cywiński, przewodniczący Rady Gminy Łubianka. - Jest pięć możliwości zabrania głosu pisemnie: można złożyć wniosek, zapytanie, interpelację.
Przewodniczący tłumaczy powody rezygnacji z tzw. zapytań i wolnych wniosków na sesji.
- Sesja trwała godzinę, półtorej godziny, natomiast wolne wnioski to kolejne dwie, dwie i pół godziny - wyjaśnia Zbigniew Cywiński.
Przewodniczący zapewnia, że każdy mieszkaniec może się wypowiedzieć. - Niech zgłosi do mnie że ma problem, a ja wprowadzę temat jako punkt sesyjny.
- Wójt ma obowiązek odpowiedzieć na pismo w dwa tygodnie - tłumaczy Jerzy Zająkała, wójt gminy Łubianka - Bywają sprawy czasami nieznane, nowe, bo się na przykład dopiero wczoraj ujawniły. Pytanie, jaki ma sens zgłaszanie takiej sprawy, wystawianie na odstrzał samorządu. Przecież chodzi o to, żeby problemy rozwiązywać.