Krwawa "ustawka" z Jordanowa trafiła na wokandę bydgoskiego sądu
Proces w sprawie bójki w Jordanowie koło Złotnik Kujawskich - w której zginęły 2 osoby - rozpoczął się w bydgoskim Sądzie Okręgowym. Chodzi o "ustawkę" dwóch gangów w nocy z 23 na 24 grudnia 2017 roku, w której łącznie uczestniczyć miało 11 mężczyzn.
W tym procesie na ławie oskarżonych zasiedli ci z najcięższymi zarzutami. Pawła D. prokurator oskarża o zabójstwo z użyciem siekiery, z kolei Arkadiusza W. o atakowanie przeciwników nożem i próby rozjeżdżania ich samochodem. Jednemu grozi dożywocie, drugiemu - do 10 lat więzienia. Obaj oskarżeni przebywają w areszcie.
Z wolnej stopy odpowiadał Andrzej R. - oskarżony o udział w bójce ze skutkiem śmiertelnym. Jako jedyny częściowo przyznał się dziś do winy i chciał dobrowolnie poddać się karze, na co nie zgodził się prokurator. Mężczyzna zdecydował się na złożenie wyjaśnień. Mówił, że ze starcia na polu w Jordanowie cudem uszedł z życiem. Jeden z napastników próbował uderzyć go siekierą w głowę - mówił. Cios ten udało się odeprzeć rękami. Andrzej R. do Jordanowa pojechał na prośbę kolegi, który miał poprosić go o "pomoc" nie wyjaśniając motywów.
To z akt sprawy mężczyzna domyślił się, że zarzewiem konfliktu mogły być papierosy lub alkohol - mówił. Twierdził, że nikt z jego grupy nie miał niebezpiecznych narzędzi. Pałkami bejsbolowymi, nożami i siekierą mieli atakować przeciwnicy.
Na polu w Jordanowie doszło do masakry. Życie straciło 2 mężczyzn. Powodem śmierci jednego z nich były rany zadane siekierą. Ciało drugiego dzień później odnaleziono w sadzawce niedaleko pola, na którym doszło do bójki.
O udział w niej Tomasz Czerwiński z Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy łącznie oskarżył 11 mężczyzn. Poza Pawłem D. Arkadiuszem W. oraz Andrzejem R. wszyscy przyznali się do winy i chcieli dobrowolnie poddać się karom od roku do 2,5 roku bezwzględnego więzienia. Decyzję w ich sprawie we wtorek ma podjąć bydgoski sąd. Niewykluczone, że po wyrokach skazujących mężczyźni będą świadkami w tym procesie.