Smutek w Jastrzębiu. W czeskiej kopalni zginął mieszkaniec tej wsi
Mieszańcy podlipnowskiej wsi Jastrzębie pogrążeni w smutku. W czwartkowej katastrofie górniczej w kopalni w Czechach zginął ich sąsiad i znajomy. 51-letni mężczyzna osierocił pięcioro dzieci.
- To wielka tragedia i akurat na święta. Był na emeryturze, pojechał dorobić i już nie wrócił - mówi jeden z mieszkańców.
- Tutaj jest ciężko o pracę, ten region się mało rozwija. Taka tragedia dotyka całą społeczność - dodaje inny.
- Łączymy się w żalu z rodziną, składamy szczere kondolencje - powiedziała jedna z mieszkanek.
Pod ziemią był też zięć 51-latka, w czasie wybuchu metanu był w innej części kopalni, nic mu się nie stało.
Do wybuchu w kopalni w Karwinie doszło w czwartek o godz. 17.16. Górnicy znajdowali się 800 metrów pod ziemią. Zginęło 13 osób, w tym 12 Polaków i jeden Czech. Ciało jednej z ofiar zostało w czwartek wydobyte na powierzchnię, zwłoki 12 górników nadal pozostają w strefie wybuchu. 10 osób zostało rannych, w szpitalu pozostają dwie. Obaj to Polacy.
W zamkniętej kopalni trwają próby ugaszenia pożaru, który powstał po wybuchu. Ratownicy stawiają tamy i dostarczają azot, by zdusić ogień pod ziemią. Dopiero po jego ugaszeniu spróbują dotrzeć do 12 górników. W akcji uczestniczą ratownicy z Czech i Polski.