Czy w Kujawsko-Pomorskiem mamy oddolny protest nauczycieli?
W kilku bydgoskich szkołach pojawiło się więcej zwolnień lekarskich - mówi Mirosława Kaczyńska, prezes Zarządu Okręgu Związku Nauczycielstwa Polskiego w Bydgoszczy. Czy oznacza to oddolny protest nauczycieli w regionie?
- Choroba nie wybiera - mówi Mirosława Kaczyńska i zaznacza, że protest w kraju jest oddolną inicjatywą nauczycieli. Tymczasem w specjalnej ankiecie Związek Nauczycielstwa Polskiego zapytał pedagogów, czy i jak chcą protestować. Wyniki ankiety poznamy 18 grudnia.
Prezes Zarządu Okręgu Związku Nauczycielstwa Polskiego w Bydgoszczy była gościem Michała Stasińskiego, bydgoskiego posła Platformy Obywatelskiej. Oboje wypowiadali się na temat polskiej oświaty.
- Ze wstępnych danych wynika że nauczyciele chcą pokazać swoje niezadowolenie - mówi Mirosława Kaczyńska i dodaje, że nauczyciele domagają się 1000 złotych podwyżki. Chcą też zmiany warunków pracy.
Tymczasem Marek Gralik, kujawsko-pomorski kurator oświaty twierdzi, że w regionie nie ma oddolnego protestu nauczycieli.
- Są absencje, ale też mamy sezon grypowy - mówi Marek Gralik i dodaje, że trudna sytuacja jest w jednej ze szkół.
- Zapowiedzi były szumne, natomiast z informacji, które uzyskałem wynika, że owszem w szkołach występują pojedyncze zwolnienia. Mamy tylko jedną szkołę w naszym województwie, to jest szkoła podstawowa nr 14, gdzie 20 na 60 nauczycieli przebywa na zwolnieniach lekarskich, ale według zapewnień pani dyrektor, podobny stan rzeczy miał miejsce w poprzednim tygodniu i to jest po prostu zbieg okoliczności - mówi Marek Gralik.
- Jeśli nauczyciele przebywają na L4, a nie jest to uzasadnione, postępują nieetycznie - mówi kujawsko-pomorski kurator oświaty i dodaje, że nauczyciele mogą manifestować niezadowolenie w inny sposób.