Sąd zajmuje się sprawą prezesa miejskiej spółki, miał sfałszować dokumenty
Sąd Rejonowy zajmuje się sprawą prezesa Toruńskiej Infrastruktury Sportowej, który w konkursie na to stanowisko miał zdaniem prokuratury sfabrykować i użyć fałszywych dokumentów. Prokuratura złożyła wniosek o warunkowe umorzenie postępowania z uwagi na wcześniejszą niekaralność mężczyzny.
Sąd zarejestrował sprawę w ostatnich dniach. W najbliższym czasie ustalony zostanie termin jej rozpatrzenia. Taką informację przekazał PAP w środę jeden z pracowników Sądu Rejonowego w Toruniu.
"W tej sprawie do prokuratury wpłynęły dwa zawiadomienia o przestępstwie – anonimowe i złożone przez władze Polskiej Ligi Koszykówki. Oba były rozpatrywane łącznie w jednym postępowaniu. Jego wynikiem było przedstawienie Przemysławowi L. zarzutu podrobieniu umowy z 2010 r. między nim a PLK oraz zaświadczenia z lipca 2015 r. o stanowisku zajmowanym w PLK oraz użycia ich jako autentycznych podczas rekrutacji na stanowisko prezesa Toruńskiej Infrastruktury Sportowej. Przemysław L. stwierdził, że wygenerował dokumenty, których użył w konkursie z e-maila i wydrukował je. Nie przyznał się do winy" – powiedziała w środę w rozmowie z PAP oraz Polskim Radiem Pomorza i Kujaw szefowa Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum-Zachód Judyta Głowacka.
Za ten czyn grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Prokuratura ustaliła w toku postępowania, że Przemysław L. dopuścił się tego czynu, mimo że on sam utrzymuje co innego. Do sądu nie trafił akt oskarżenia, ale śledczy złożyli wniosek o warunkowe umorzenie postępowania.
"Nie ustalaliśmy tego, czy do pełnienia tej funkcji konieczny jest wymóg niekaralności. Nie ustalaliśmy też tego, czy mężczyzna będzie mógł dalej pełnić tę funkcję, czy nie, ale patrzyliśmy stricte przez pryzmat tego czynu" – dodała prokurator Głowacka.
Z ustaleń PAP wynika, że jeżeli Przemysław L. zostałby skazany przez sąd w tej sprawie i byłby osobą karaną, to nie mógłby zajmować stanowiska prezesa miejskiej spółki. Potwierdził to PAP przewodniczący rady nadzorczej spółki TIS Waldemar Szczepański. Jeżeli jednak sąd przychyli się do wniosku prokuratury, to L. będzie w świetle prawa osobą niekaraną, czyli będzie mógł nadal prezesować TIS.
"Na pewno decyzja sądu będzie miała wpływ na dalsze działania rady nadzorczej. Rada uważa, że konkurs na stanowisko prezesa TIS został przeprowadzony zgodnie z regulaminem i prawem. Pan L. został wybrany we właściwy sposób. Ustalenia są na razie na etapie prokuratury. Mogą być prawdziwe, bądź nie. W regułach konkursu było określone, że osoba, która kandyduje na to stanowisko, musi być niekarana" – powiedział PAP Szczepański.
Dodał, że wewnętrzne przepisy stanowią o wymogu niekaralności osoby zajmującej stanowisko prezesa. Podkreślił, że decyzję w sprawie wyboru L. na stanowisko podjęła rada na podstawie regulaminu konkursu i kryteriów.
"Prezes L. został wybrany nie w konkursie, w którym składał dokumenty, o których mowa, ale w drugim konkursie. W pierwszym kandydat wskazany przez komisję przedkonkursową, przygotowującą opinię dla rady, wycofał się (po poproszeniu o przedstawienie oryginałów dokumentów – PAP). W związku z tym konkurs musiał został ogłoszony ponownie. Pierwszy konkurs został zakończony bez wyłonienia prezesa" – dodał w rozmowie z PAP szef rady nadzorczej TIS.
W skład komisji wyrażającej opinię o kandydatach wchodzili Szczepański, wiceprezydent Torunia Zbigniew Fiderewicz oraz pracownik biura ekonomiki i nadzoru właścicielskiego Urzędu Miasta Torunia. Szef rady nadzorczej TIS wskazał, że w drugim konkursie właściciel nieco inaczej sfomułował kryteria – jego zdaniem – chcąc zachęcić więcej osób do kandydowania.
"Ta decyzja (w drugim konkursie – PAP) została podjęta zgodnie z prawem i zasadami konkursu" – mówił Szczepański. Nie podał stosunku głosów, który zadecydował o wybraniu L., wskazując, że rada decydowała jako całość.
"Ustalenia postępowania wskazują, że oskarżony posłużył się podrobionymi dokumentami umyślnie. Dokonaliśmy takich ustaleń w oparciu o weryfikację autentycznych dokumentów, które były w tej sprawie wydane oraz zeznania świadków. Przemysław L. wezwany do przedstawienia oryginałów dokumentów, bo we wcześniejszej procedurze przedstawił kserokopie, a ich autentyczność wzbudziła wątpliwości, nie przedstawił ich. Poinformował on pisemnie radę nadzorczą, że wycofuje swoją kandydaturę. W październiku 2017 roku po raz drugi ogłoszono konkurs na to stanowisko, gdyż w pierwszym nie wyłoniono prezesa. Wówczas Przemysław L. zgłosił znów swoją kandydaturę i przedstawił wymagane dokumenty. Do nich nie załączył tych, których użył podczas pierwszego konkursu. Wtedy został wybrany na prezesa – mimo że nie było dokumentów, które uprzednio przedłożył, a które były przez niego sfabrykowane" – powiedziała PAP prokurator Głowacka.
Drugi konkurs ogłoszony przez radę nadzorczą TIS nie wymagał jednak użycia przez Przemysława L. tych dokumentów, bo w procedurze zrezygnowano z wymogu "5-letniego doświadczenia na stanowiskach kierowniczych lub samodzielnych albo wynikającego z prowadzenia działalności gospodarczej na własny rachunek, związanego z zarządzaniem jednostką organizacyjną i zespołem ludzkim, co najmniej 20-osobowym".
Głowacka podkreśliła, że trudno uznać, iż okolicznością obciążającą oskarżonego jest fakt zmiany warunków drugiego konkursu.
"U podstaw naszej decyzji o wniosku o warunkowe umorzenie postępowania leżał fakt, że oskarżony nie był dotychczas karany. Ważny był także dotychczasowy sposób jego życia. W naszej ocenie te przesłanki dawały podstawy do skierowania takiego wniosku do sądu. Nie oznacza to, że ten warunkowo to postępowanie umorzy, bo przecież może skierować ją na rozprawę" – zaznaczyła prokurator Głowacka. Dodała, że przyznanie się oskarżonego w takiej sprawie jest niezbędne wtedy, gdy jest to jeden z elementów pomagających w wyjaśnieniu wszystkich okoliczności sprawy.
"Niewątpliwie jest je łatwiej ustalić w przypadku przyznania się do winy. My takie okoliczności ustaliliśmy jednak bez jego przyznania. W naszej ocenie wina jest bezsporna. Żaden przepis nie mówi o tym, że wobec osoby pełniącej funkcję publiczną nie ma możliwości skierowania wniosku o warunkowe umorzenie. Nasze propozycje zawarte w tym wniosku sprowadzają się do tego, że domagamy się 3-letniego okresu próby, a minimalny może być roczny, a świadczenie pieniężne, które zaproponowaliśmy, jako dodatkową dolegliwość, wynosi 7 tys. zł" – wskazała prokurator.
Przyznała, że prezes TIS zarabia miesięcznie 10 tys. zł. Zarzut posłużenia się sfałszowanymi dokumentami w konkursie na to stanowisko został postawiony Przemysławowi L. już we wrześniu, ale sprawa ujrzała światło dzienne w środę 28 listopada.
Przemysław L. jest prezesem TIS od lutego. Ta spółka miejska zarządza m.in. Areną Toruń – halą sportową, gdzie organizowane są m.in. międzynarodowe mityngi lekkoatletyczne, a w 2021 roku odbędą się Halowe Mistrzostwa Europy w LA.
L. nadal pełni obowiązki prezesa TIS. Jest także prezesem Kujawsko-Pomorskiego Związku Koszykówki. Został też niedawno wybrany do komisji rewizyjnej Polskiego Związku Koszykówki. (PAP)