Czyżniewski: kampania się skończyła, nie patrzymy na to, co było
Dotychczasowy przewodniczący Rady Miasta Torunia Marcin Czyżniewski, który ponownie uzyskał mandat z komitetu prezydenta Michała Zaleskiego, powiedział PAP, że kampania się skończyła i nie ma co patrzeć wstecz. - Jesteśmy otwarci na budowanie szerokiej koalicji – zadeklarował.
W wyborach do 25-osobowej Rady Miasta Torunia 10 mandatów zdobyła Koalicja Obywatelska, a osiem kandydaci komitetu prezydenta Michała Zaleskiego, który będzie rządził miastem przez kolejne pięć lat. Do rady weszło też sześciu przedstawicieli PiS i jeden kandydat lokalnego komitetu My Toruń.
- Myśmy do tej kampanii przystępowali z dwoma założeniami. Po pierwsze, żeby wygrać wybory prezydenckie w I turze. Nie dla naszych ambicji, ale zawsze lepiej jest, gdy to się udaje – chociażby dlatego, że jest mniej pracy. Po drugie, żeby zachować lub, o czym myśleliśmy po cichu, zwiększyć stan posiadania w radzie. Znalazły się w składzie nowej rady dwie duże partie, nasze środowisko oraz przedstawiciel ruchu miejskiego. Łącznie przedstawicieli komitetów niepartyjnych będzie dziewięciu. Pewnie świadczy to o tym, że mieszkańcy chcą mieć swoich radnych, którzy nie są związani z partiami politycznymi. Te partie są w wielu radach i oczywiście te wybory są także wyborami partyjnymi – ocenił Czyżniewski, który uzyskał ponownie mandat, otrzymując 2090 głosów torunian.
Dodał, że jego komitet miał prosty przekaz odnoszący się do tego, jak ma wyglądać Toruń, ale także opierał się na doświadczeniu klubu Czas Gospodarzy, który był poprzednikiem KWW Michała Zaleskiego.
- To było w dużej mierze środowisko, które jest z prezydentem od 16 lat. Zdawaliśmy sobie sprawę, że osiągnięcia prezydenta Zaleskiego i jego wiarygodność są dużym ułatwieniem dla kandydatów. Z ośmiu osób, które weszły do rady, sześć już w niej było. Są tacy – jak Jan Ząbik, Jarek Beszczyński czy Danuta Zając, którzy w tej radzie zasiadają od dawna. Mieszkańcy cenią sobie tych, których znają i są z nich zadowoleni – mówił Czyżniewski.
Podkreślił, że duża frekwencja spowodowała bardzo wysokie wyniki poszczególnych kandydatów. Łukasza Walkusza (Koalicja Obywatelska) poparło ponad 5 tys. wyborców. - To w niejednej gminie byłby wynik kandydata na wójta. W naszym komitecie też było wiele świetnych wyników – dodał Czyżniewski.
Nie odpowiedział na pytanie, czy chciałby nadal być przewodniczącym rady miasta. Sprawował tę funkcję przez ostatnie cztery lata i – jak powiedział – był to dla niego duży honor, ale zna też plusy i minusy bycia przewodniczącym.
Odniósł się za to do konieczności tworzenia koalicji w Radzie Miasta Torunia. Otwartość na rozmowy ze wszystkimi zadeklarował prezydent Zaleski już w poniedziałek.
- Mam trochę mieszane uczucia, bo rada, w której wszyscy są w koalicji, nie musi działać najlepiej. Zawsze dobrze, gdy jest jakaś opozycja. Ceniłem w poprzedniej kadencji to, że było kilka osób z odrębnym zdaniem. Z drugiej strony chciałbym bardzo zbudowania szerokiej koalicji – takiej jak do tej pory z PiS i PO, bo ona dałaby mnogość pomysłów, rozwiązań, a dodatkowo nie miałaby łatki politycznej. Liczę na to, że uda się odtworzyć to porozumienie. Dochodzą oczywiście głosy koleżanek i kolegów z PO, że może nie chcieliby powtarzać już tego eksperymentu. Mam jednak nadzieję, że wygra w nich przekonanie o istotności tego, co można zrobić, a nie polityczne podziały – wskazał.
Wspomniał, że oczywiście w trakcie kampanii "krew się gotowała" w nim i jego współpracownikach, gdy czytali wypowiedzi różnych kandydatów.
- To oczywiście była kampania wyborcza. Myśmy ją prowadzili w inny sposób, a nasi przeciwnicy w inny. W nocy z piątku na sobotę kampania się skończyła. Teraz jest zupełnie nowa rzeczywistość. Nie patrzymy na to, co było – podkreślił Czyżniewski. (PAP)