2,5 roku więzienia dla taksówkarza, który potrącił śmiertelnie dwie osoby na pasach
Sąd Rejonowy w Toruniu skazał w czwartek na 2,5 roku więzienia taksówkarza, który 1 stycznia potrącił śmiertelnie na przejściu dla pieszych dwie osoby. Mężczyzna miał jechać autem z prędkością nie mniejszą niż 119 km/h. W wypadku zginęli 67-letni mężczyzna i 68-letnia kobieta.
Do wypadku doszło w noworoczny poranek. Obie osoby zginęły na miejscu. Mężczyzna był oskarżony o spowodowanie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Grozi za to od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Sąd wśród okoliczności obciążających taksówkarza Mariusza G. wskazał rażące naruszenie przepisów ruchu drogowego - nie tylko przekroczenie prędkości, ale także niezachowanie szczególnej ostrożności podczas zbliżania się do przejścia dla pieszych.
Okolicznościami łagodzącymi były m.in. przeproszenie rodziny osób, które zginęły, a także postawa przed sądem. Mężczyzna od początku przyznawał się do winy. Chciał dobrowolnie poddać się karze trzech miesięcy pozbawienia wolności. Prokuratura wnosiła o sześć lat więzienia.
Sędzia, uzasadniając wyrok, wskazał także, że okolicznością łagodzącą jest dotychczasowa niekaralność mężczyzny, która w przypadku osoby mającej powyżej 50 lat musi być inaczej traktowana niż w przypadku 20-latka.
Dodał, że ustalenia biegłych wskazywały na niezachowanie zasad bezpieczeństwa przez pieszych, na co zdaniem sądu miał wpływ także alkohol, który wcześniej te osoby spożywały. Sędzia podkreślił, że nie jest niczym karygodnym spożywanie alkoholu w sylwestrowy wieczór, ale w jego ocenie ten fakt wpłynął w pewien sposób na możliwość uniknięcia przez poszkodowanych wypadku.
Mężczyzna otrzymał także 3-letni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych - przy czym będzie on z mocy prawa biegł dopiero po odbyciu przez niego kary. Dodatkowo orzeczono zadośćuczynienie w łącznej kwocie 20 tys. zł dla bliskich osób poszkodowanych.
Wyrok nie jest prawomocny.
"Trauma jest cały czas. Straciliśmy najbliższych. Żaden wyrok nie zwróci nam bliskich. Jestem zadowolony, że zapadł wyrok bezwzględnego więzienia. Zadaję sobie jednak pytanie, kiedy padają te wyższe wyroki - sześciu czy ośmiu lat więzienia. Prawo to dopuszcza. Jakie więc muszą być okoliczności, żeby sąd wydał taki wyrok i czy takie kary w ogóle są stosowane?" - mówił dziennikarzom syn mężczyzny, który zginął.
Zarówno prokurator, jak i obrońca taksówkarza nie chcieli komentować wyroku sądu. Nie przesądzili o tym, czy będą wnosili apelację.(PAP)