Ireneusz Stachowiak złożył w prokuraturze wniosek ws. afery fakturowej
Kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Inowrocławia Ireneusz Stachowiak złożył w prokuraturze wniosek o zabezpieczenie majątku osób, które są podejrzane w sprawie tzw. afery fakturowej w inowrocławskim ratuszu. Skrytykował także korzystanie przez miasto z usług gdańskiej kancelarii.
11 października ub.r. CBA wszczęło w Urzędzie miasta Inowrocławia kontrolę, a 20 października, po jej wstępnych ustaleniach, CBA weszło do biur urzędu miasta, Kujawskiego Centrum Kultury oraz prywatnych mieszkań. Agenci z gdańskiej delegatury CBA znaleźli dokumenty dotyczące przetargów i umów, faktury, zabezpieczyli też zawartość komputerów. Kilka dni później prokuratura wszczęła śledztwo po zawiadomieniach CBA oraz prezydenta Inowrocławia Ryszarda Brejzy.
Nieprawidłowości i bezprawne działania mieli prowadzić w latach od 2015 do 2017 r. pracownicy wydziału kultury, promocji i komunikacji społecznej urzędu. Faktury poświadczające nieprawdę opisywano jako prawdziwe i potwierdzano wykonanie prac. Pojedyncze faktury opiewały na kwoty do kilkunastu tysięcy złotych. Śledztwo wydziału zamiejscowego CBA w Bydgoszczy prowadzone jest pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz Południe.
"Złożyłem w Prokuraturze Rejonowej w Inowrocławiu wniosek - który powinien wcześniej złożyć prezydent miasta Ryszard Brejza - o zabezpieczenie mienia ruchomego i nieruchomego wszystkich podejrzanych - dziś blisko 10 osób. Wiele z nich to najbliżsi współpracownicy posła Krzysztofa Brejzy (PO), którzy zostali wprowadzeni do tego urzędu. (...) Taką możliwość mogłaby prezydentowi podpowiedzieć kancelaria z Gdańska, która obsługuje miasto w tej sprawie. Ma on bowiem prawo wystąpić do wszystkich podejrzanych, żeby dobrowolnie oddali środki, które ukradli z naszego urzędu mieszkańcom Inowrocławia. Tak powinien działać dobry gospodarz, który chce wyjaśnić sprawę" - powiedział Stachowiak.
Jak dodał, ma od mieszkańców Inowrocławia sygnały, że niektóre z podejrzanych osób pozbywają się majątku i "upłynniają go".
"Kancelaria znajdująca się na ulicy Wałowej 10 w Gdańsku nie powinna obsługiwać miasta Inowrocławia. Takich kancelarii w Polsce są tysiące. Jakie przesłanki decydowały o wyborze właśnie tej kancelarii? Ona nie jest ani znana, ani dobra, ani też nie widać nawet jej portfolio. Te sprawy powinien załatwić wydział prawny Urzędu Miasta. W tej chwili wydatkujemy kolejne dziesiątki tysięcy złotych na obsługę prawną, a już ustalono, że setki tysięcy złotych w tej aferze ukradziono" - wskazał Stachowiak.
Podkreślił, że gdańska kancelaria ma z miastem umowę opiewającą na kwotę 9,7 tys. zł, a informacja taka znajduje się w Biuletynie Informacji Publicznej Urzędu. Dodał, że każdy wyjazd prawnika z Gdańska do Bydgoszczy w celach związanych z reprezentowaniem Inowrocławia w tej sprawie kosztuje dodatkowo 800 zł netto.
"Niedawno mieszkańcy Inowrocławia poinformowali mnie, że podstawowym zadaniem tej kancelarii jest pilnowanie tych, którzy są podejrzani oraz śledzenie rozmów podejrzanych i świadków w tej sprawie. Można dzisiaj powiedzieć, że prezydent Brejza ma informacje z toku tego postępowania, bieżące informacje i wie co mówią podejrzani oraz świadkowie. Jest pytanie czy wynajęcie tej kancelarii z Gdańska, które odbyło się najprawdopodobniej bez stosowania żadnych zamówień, miało to właśnie na celu. Płacimy 1000 zł za każdy wyjazd prawnika z Gdańska, który przyjeżdża do Bydgoszczy. Bilet Intercity na tej trasie kosztuje 82 zł" - podkreślił Stachowiak.
Zaprosił wszystkich do odwiedzenia strony internetowej tej kancelarii, która jest w budowie. Przedstawił też zdjęcie, gdzie mieści się kancelaria i "drzwi, które powinny przejść do historii tej afery i symbolizować działania, jakie w tej sprawie podejmuje Urząd Miasta oraz prezydent". "Ta kancelaria mieści się w obdrapanej kamienicy w Gdańsku, a na drzwiach nie ma nawet tabliczki, że tam się ona znajduje. To wymiar obsługi prawnej, za którą ciężkie pieniądze płaci prezydent z publicznych pieniędzy" - zauważył Stachowiak.
Poinformował, że występuje do prezydenta Inowrocławia w trybie dostępu do informacji publicznej o udzielenie informacji, ile prawnicy z Gdańska "skasowali" już za dojazdy do Bydgoszczy od podatników.
W sprawie fikcyjnych faktur w inowrocławskim ratuszu prokuratura postawiła zarzuty już 7 osobom, a śledztwo jest nadal rozwojowe. Pod koniec marca PAP informowała, że po kontroli Centralnego Biura Antykorupcyjnego w inowrocławskim ratuszu dotyczącej fałszowania faktur w okresie od 2015-17 postawiono zarzuty jednej z byłych urzędniczek. Usłyszała ona 34 zarzuty wyłudzenia na łączną kwotę ok. 120 tys. zł.
W kwietniu PAP informowała o zarzutach dla kolejnych 4 osób - dwójki urzędników i dwójki przedsiębiorców. Urzędnicy usłyszeli zarzuty dotyczące wyłudzeń, a przedsiębiorcy mieli dopuścić się przestępstw przeciwko wiarygodności dokumentów - poświadczeń nieprawdy. W maju do tego grona dołączyły fryzjerka i hotelarka, które miały uczestniczyć w tym procederze.
Z informacji PAP wynika, że zarzuty zostaną przedstawione kolejnym osobom - najprawdopodobniej w połowie przyszłego tygodnia. Przedstawiciele Urzędu Miasta poinformowali PAP, że najprawdopodobniej nie będą w piątek odnosili się do tej sprawy. (PAP)