15 lat więzienia dla bombiarza z Warlubia
Sąd na 15 lat więzienia skazał dziś Dariusza R. z Warlubia za to, że rok temu miał podłożyć pod autem ówczesnej żony bombę własnej konstrukcji. Ładunek nie wybuchł. Wyrok jest nieprawomocny.
Skonstruowany przez oskarżonego ładunek miał eksplodować podczas podróży jego ówczesnej żony do pracy. Miała to być zbrodnia doskonała - mówił sędzia Andrzej Rumiński.
- Przyrząd wybuchowy przez niego zrobiony nie miał wybuchnąć tak jak w filmie amerykańskim, że nagle słup ognia pójdzie na 50 metrów, to miało być tak zorganizowane, że pokrzywdzona miała stracić życie w momencie, kiedy prowadzi pojazd. Ilość materiału była tak dobrana, że pojazd miał się zapalić, spłonąć, ale miało się to zdarzyć w ruchu drogowym, żeby nikt nie kojarzył śmierci żony z jego zachowaniem - powiedział sędzia Andrzej Rumiński.
Decyzją sądu oskarżony ma spędzić 15 lat w więzieniu, a po wyjściu nie zbliżać się do byłej już żony przez 15 lat. Musi jej również wypłacić 10 tys. zł zadośćuczynienia.
- Trzeba pamiętać, że jest to tragedia całej tej rodziny, w tle pozostają dzieci, są też emocje pokrzywdzonej, nie można tu mówić o happy endzie - powiedziała Monika Blok-Amenda z prokuratury rejonowej w Świeciu.
Obrońca oskarżonego, a także pełnomocnik jego byłej żony nie wykluczają apelacji.