Sądowy eksperyment z użyciem radaru
Będzie sądowy eksperyment z użyciem policyjnego miernika prędkości "Iskra 1". Tak zadecydował sędzia Sądu Rejonowego we Włocławku, przed którym toczy się proces kierowcy.
Szofer twierdzi, że policyjny radar podał fałszywe wyniki pomiaru. Kierowca nie przyjął mandatu za rzekomo przekroczoną prędkość i dlatego sprawa trafiła do sądu.
Policjanci mierzyli prędkość w miejscu do tego niewskazanym. Tuż przy linii wysokiego napięcia i na sporym łuku drogi. Sam kierowca do eksperymentu podchodzi sceptycznie. Ma zastrzeżenia co do precyzji w odtworzeniu warunków, w których tamtego dnia policja złapała go na radar.
Podstawowe zarzuty, stawiane przed radarem "Iskra" głoszą, że urządzenie może wykazywać prędkość innego pojazdu - niekoniecznie tego, w który miernik został wycelowany.
Koronnym argumentem kierowcy jest to, że Iskra nie robi zdjęć a tym samym nie pozwala na identyfikację namierzanego auta, co z kolei jest niezgodne z przepisami.
Warszawska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie nieprawidłowości w procesie dopuszczenia tego rosyjskiego radaru do użytkowania przez polską policję.
Eksperyment sądowy odbędzie się w pierwszych dniach listopada. Sędzia zniósł jawność tej próby. Dziennikarze nie będą tam obecni.