Przegląd techniczny progu zapory - ruch promu w Nieszawie wstrzymany
Kursowanie promu rzecznego na Wiśle w Nieszawie, który umożliwia przedostanie się na drugi brzeg, zostało wstrzymane po przeglądzie technicznym progu stopnia wodnego we Włocławku. Poziom wody opadł poniżej wymaganych do tego celu 70 cm, w niektórych miejscach na rzece o ok. 150 cm.
"Próg podpiętrzający został wykonany na przełomie XX i XXI wieku. Jego budowa została wymuszona przez brak kontynuacji kaskady dolnej Wisły. To miała być jedna inwestycja - niemal jeden obiekt. Jeden stopień wodny miał podpierać drugi, żeby wszystko mogło dobrze pracować. Niestety samotna praca stopnia Wodnego we Włocławku od 1970 roku spowodowała, że wystąpiła znaczna erozja wgłębna koryta rzeki poniżej. Dno przez te 48 lat obniżyło się o ponad 3,5 metra. Projektowana wysokość piętrzenia wynosiła 11,8 m, a w tej chwili dochodzi do 14,3 m" - powiedział PAP kierownik stopnia wodnego we Włocławku Grzegorz Wesołowski.
Dodał, że niezgodna z projektem wysokość piętrzenia jest w pewnym stopniu zagrożeniem dla stabilności zapory. Dlatego wybudowano próg podpiętrzający, żeby poprawić bezpieczeństwo obiektu.
"Z założenia miał on wytrzymać ok. 8-10 lat, czyli do czasu wybudowania następnego stopnia - dawniej w Ciechocinku, a teraz planowanego w Siarzewie. Jest to budowla tymczasowa, która bardzo szybko ulega destrukcji. Jeżeli są sytuacje niskiej wody - poniżej 800 m sześciennych na sekundę, a im mniejsza woda dopływająca do zbiornika - tym lepiej, to wtedy mamy techniczną możliwość wstrzymania przepływu - oczywiście zgodnie z obowiązującymi przepisami" - dodał Wesołowski.
Kierownik stopnia wodnego wyjaśnił, że te prace odbywają się cyklicznie i są konieczne dla określenia aktualnego stanu technicznego progu. Wstrzymanie przepływu nastąpiło w czwartek na 4 godziny - od 9 do 13. Według prognoz poziom wody na rzece miał obniżyć się o ok. 1,5 metra. W Nieszawie o godzinie 14.00 odbył się ostatni rejs promu rzecznego. Stan wody wynosił w niektórych miejscach ok. 70 cm, a prognozowano dalsze spadanie.
"Bardzo rzadko się zdarza, że tutaj nie pływamy. Takie obniżenie stanu Wisły w tym roku jest po raz pierwszy. Prognozy były takie, że problemy z kursowaniem mogą być nawet przez dwanaście godzin od ostatniego rejsu o godzinie 14.00, ale raczej przerwa potrwa troszeczkę krócej - może nawet sześć godzin. Będziemy kursowali, gdy poziom wody wróci do normy. Najniższy stan dzisiaj będzie pewnie wynosił ok. 45-50 cm. Wtedy tutaj nie ma szans, żeby pływać, przedostać się na drugi brzeg promem" - podkreślił w rozmowie z PAP kapitan promu Waldemar Skowroński.
Wskazał, że wiedział wcześniej o planach zarządzających zaporą we Włocławku i był na to przygotowany, a pisma informacyjne zostały jego zdaniem przesłane z odpowiednim wyprzedzeniem.
Hydrolog i glacjolog prof. UMK Marek Grześ zauważył, że takie "sztuczne" obniżanie poziomu rzeki ma wiele negatywnych skutków.
"Przede wszystkim pada narybek. W zagłębieniach zostają ryby, które dość szybko padają, a także wybierają je drapieżniki i ptaki. Każde takie spuszczenie wody odbija się na ekosystemie rzeki, jest blizną na nim" - podkreślił naukowiec, który prowadzi na jednym z portali społecznościowych profil Zrozumieć Wisłę - poświęcony najdłuższej polskiej rzece.
Dodał, że zna przypadki kilkudziesięciokilogramowych sumów padających w płytkiej wodzie.
"Dochodzi także do kradzieży wraków, które kryje Wisła. One w takich momentach są dostępne. Teraz może już nie tak często, ale złodzieje wyrywali w przeszłości co się dało z wraków m.in. statku +Gniew+, gdzie przypłynęli z palnikami. Rzeka nie lubi gwałtownych zmian i trzeba ich unikać. Co innego naturalne wezbranie czy spadek" - ocenił Grześ.
Kierownik stopnia wodnego we Włocławku ocenił, że życiu m.in. ryb w Wiśle nic nie zagraża w wyniku czterogodzinnego wstrzymania przepływu.
"Zanim woda by odpłynęła z dolnego stanowiska - potrzeba wielu godzin. Był robiony projekt na czas remontu progu w 2010 roku, a także był robiony projekt główny na budowę. Przeprowadzono również analizy i badania koryta rzeki oraz tego, jak ono się zachowuje w momentach wstrzymania przepływu. To nawet nie jest uciążliwość dla żeglugi, bo stan wody na dolnym stanowisku jest tak niski, że my zamknęliśmy szlak żeglowny poniżej na odcinku 6 km do ujścia Zgłowiączki. Może być to uciążliwość dla sportów wodnych np. kajakarzy" - wskazał Wesołowski.
Stan wody w kolejnych godzinach będzie spadał także m.in. w okolicach Torunia. Wesołowski przyznaje, że problem z przeglądami progu zniknie, gdy zostanie wybudowany drugi stopień wodny w Siarzewie - wtedy po prostu próg podpiętrzający przestanie być używany i potrzebny. (PAP)