Ratusz w Inowrocławiu odpowiedział na krytykę dot. fikcyjnych faktur
Ireneusz Stachowiak i Marcin Wroński swoim radykalizmem konkurują między sobą w walce o uzyskanie PiS-owskiej nominacji na kandydata prezydenta miasta - głosi wydane w poniedziałek oświadczenie ratusza Inowrocławia w reakcji na ich wypowiedzi ws. fikcyjnych faktur.
W poniedziałek na konferencji Wroński - członek Porozumienia i radny opozycyjnego Nowego Inowrocławia - który jest kandydatem swojej partii na prezydenta miasta, odpowiedzialnością za sprawę fikcyjnych faktur obarczył prezydenta Ryszarda Brejzę. Podobną ocenę w ubiegłym tygodniu przedstawił b. wiceprezydent miasta Ireneusz Stachowiak (Solidarna Polska).
W sprawie fikcyjnych faktur w inowrocławskim ratuszu prokuratura postawiła zarzuty już 7 osobom, a śledztwo jest nadal rozwojowe. W marcu, po kontroli CBA w inowrocławskim ratuszu dotyczącej fałszowania faktur w okresie od 2015-17, jednej z byłych urzędniczek, postawiono 34 zarzuty wyłudzenia łącznie ok. 120 tys. zł. W kwietniu zarzuty usłyszały kolejne cztery osoby: dwójka urzędników - wyłudzeń, dwójka urzędników - poświadczeń nieprawdy. W maju do tego grona dołączyły fryzjerka i hotelarka, które też miały uczestniczyć w przestępczym procederze.
Nieprawidłowości i bezprawne działania mieli prowadzić w latach od 2015 do 2017 r. pracownicy wydziału kultury, promocji i komunikacji społecznej urzędu. Faktury poświadczające nieprawdę opisywano jako prawdziwe i potwierdzano wykonanie prac. Pojedyncze faktury opiewały na kwoty do kilkunastu tysięcy złotych.
Wroński, odnosząc się do sprawy fikcyjnych faktur, oświadczył w poniedziałek, że był jedną z ofiar wydziału kultury, promocji i komunikacji społecznej Urzędu Miasta Inowrocławia.
"Prezydent miasta odpowiada za wszystko, co dzieje się w Urzędzie Miasta, jest głównym odpowiedzialnym. Nie można mówić, że prezydent o niczym nie wiedział i za nic nie odpowiada, że to jest wina urzędników. (...) Prezydent kieruje Urzędem Miasta tak samo, jak prezes kieruje spółką, dyrektor kieruje jakąś instytucją. Jednym z wielu dokumentów, które to potwierdzają jest regulamin organizacyjny UM. Z niego ewidentnie wynika, że cała odpowiedzialność za sytuację, która ma miejsce w mieście, spoczywa na prezydencie miasta. Ten regulamin organizacyjny podpisuje prezydent Ryszard Brejza. On twierdząc, że nie odpowiada za ten stan rzeczy, a odpowiadali za to urzędnicy, albo nie czyta tego, co podpisuje albo manipuluje" - oświadczył radny.
Radny odnosząc się do konferencji Stachowiaka podkreślił, że jego słowa o stworzeniu w ratuszu wydziału "propagandy" potwierdzają wcześniejsze intuicje w tej sprawie radnych opozycji.
"Też byłem jedną z ofiar tego wydziału" - mówił Wroński. Przywołał jeden z artykułów wykupionych przez ten wydział w prasie "za pieniądze podatników", który miał przedstawiać go w złym świetle. Wroński odniósł się także do słów Stachowiaka dot. wpływu na działalność wydziału promocji UM posła PO Krzysztofa Brejzy. Zdaniem Stachowiaka poseł miał być inspiratorem powstania takiego wydziału.
Urząd Miasta Inowrocławia w poniedziałkowym oświadczeniu, przesłanym PAP wskazał, że "panowie Ireneusz Stachowiak i Marcin Wroński swoim radykalizmem konkurują między sobą w walce o uzyskanie PiS-owskiej nominacji na kandydata prezydenta miasta".
"Jeżeli są jakieś nowe fakty w +aferze+ to są nimi raczej związki Marcina Wrońskiego z Małgorzatą S., której prokuratura postawiła niedawno zarzuty udziału w wyprowadzeniu pieniędzy z Urzędu Miasta. Zadziwiające jest, jak ochoczo kilka tygodni temu, a więc wiele miesięcy po ujawnieniu kradzieży, minister (wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego oraz szef Porozumienia, Jarosław) Gowin udzielał w Inowrocławiu rekomendacji Marcinowi Wrońskiemu przy wsparciu Małgorzaty S. (...) Intrygujące jest, jak to się dzieje, że podejrzana Małgorzata S. kandydowała w kolejnych wyborach z PiS, Solidarnej Polski, a dziś wspiera Marcina Wrońskiego z Porozumienia Gowina – ugrupowania współrządzącego Polską" - głosi oświadczenie.
W oświadczeniu pokreślono, że to prezydent Brejza pierwszy poinformował prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa w urzędzie. Zapewniono też, że "prezydent - jako pokrzywdzony - zrobi wszystko, co możliwe, aby odzyskać ukradzione środki, również od Małgorzaty S., bez względu na prośbę ukierunkowania jego uwagi na inne sprawy".
Zaapelowano też do Wrońskiego i Stachowiaka, by jeżeli wiadomo im coś na temat niedozwolonych nacisków na urzędników samorządowych, zawiadomili prokuraturę.(PAP)