Sprawca wypadku w Toruniu, w którym zginęły 2 osoby, nie został aresztowany
Sąd Rejonowy w Toruniu nie przychylił się w środę do wniosku prokuratury i nie aresztował mężczyzny, który potrącił w noworoczny poranek dwie osoby na przejściu dla pieszych. Obie zginęły na miejscu. Sprawcy grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności.
"Sąd nie uwzględnił wniosku prokuratora i uznał, że w tej sprawie nie jest konieczne zastosowanie najsurowszego środka zapobiegawczego. Zastosowany został środek o charakterze wolnościowym - zakaz opuszczania kraju" - powiedział PAP prokurator rejonowy Tomasz Sobczak.
Postępowanie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa Toruń-Wschód. Do wypadku doszło 1 stycznia ok. 4.00 rano na skrzyżowaniu Szosy Lubickiej i ul. Jamontta. Piesi - 67-letni mężczyzna i 68-letnia kobieta - zginęli na miejscu.
"Decyzja jest zdecydowanie odmienna od naszego wniosku. Mamy siedem dni, żeby złożyć odwołanie od tej decyzji. Przeanalizujemy uzasadnienie i podejmiemy decyzję" - dodał prokurator Sobczak.
We wtorek 51-letniemu mężczyźnie przedstawiono zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Za ten czyn grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
"Przesłuchany w charakterze podejrzanego przyznał się do zarzucanego mu czynu. Wyjaśnił, że według niego jechał z niedużą prędkością, ale to wyjaśni opinia biegłego. Z jego wyjaśnień wynika także, że był zmęczony i nie zauważył osób przechodzących przez przejście dla pieszych. Dlatego bezpośrednio przed wypadkiem nie zaczął hamować" - podkreślił we wtorkowej rozmowie z PAP Sobczak.
Dodał, że sprawca wypadku jest taksówkarzem i był w sylwestrową noc w pracy.
"Od godz. 17.30 do chwili wypadku był w pracy i nie pamięta nawet, czy jadąc Szosą Lubicką jechał do domu, wracał z kursu, czy jakiś kurs miał wykonać" - przekazał prokurator.
"Nad ranem w tym miejscu sygnalizacja świetlna jest wyłączona i działają tylko światła pulsacyjne" - powiedział PAP po wypadku mł. asp. Wojciech Chrostowski z Zespołu Komunikacji Społecznej Komendy Miejskiej Policji w Toruniu.(PAP)