Proces ojca oskarżonego o skatowanie dziecka i znęcanie się nad rodziną
W Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy rozpoczął się proces Dariusza W. oskarżonego o usiłowanie zabójstwa swojego 4-miesięcznego dziecka oraz znęcanie się nad żoną i drugą córką. Mężczyźnie grozi nawet dożywocie.
Oskarżony nie przyznał się do winy. Choć w śledztwie kilkakrotnie potwierdził, że uderzył dziewczynkę i wypadła mu ona z rąk, przed sądem winą za krytyczny stan dziecka obarczył swoją żonę. To ona będąc pod wpływem alkoholu miała skatować dziecko i namawiać oskarżonego do milczenia - wyjaśniał Dariusz W.
- To również żona, zdaniem oskarżonego, miała mu zabronić wezwania pomocy medycznej do pobitego dziecka - jedyne podtrzymane przez oskarżonego wyjaśnienia odczytała sędzia Barbara Malatyńska.
Przed sądem mężczyzna mówił o sobie w samych superlatywach. Jak twierdził był dobrym ojcem, opiekował się dziećmi - najmłodszą Oliwią troszczył się nawet po, jego zdaniem, nieszczęśliwym wypadku, gdy starsza córka niechcący uderzyła niemowlę kubkiem niekapkiem.
Ustalona przez śledczych wersja zdarzeń jest jednak inna. Mężczyzna od 2012 roku miał znęcać się psychicznie i fizycznie nad swoją żoną i małymi córkami, groził pozbawieniem życia, a 27 października 2016 r. trzykrotnie uderzył małą Oliwię w tył głowy i rzucił dziecko na podłogę. Akt oskarżenia odczytała prokurator Paulina Błaszczyńska.
Przesłuchiwana przez sąd matka dziewczynki zeznała, że do pobicia córki doszło, gdy wieczorem wyjechała do sklepu. Podczas rozmowy telefonicznej mężczyzna miał powiedzieć, że starsza córka uderzyła Oliwię kubkiem.
Dopiero następnego dnia rodzice zadzwonili po pogotowie. Dziecko nie reagowało już na dotyk i inne bodźce. W krytycznym stanie zostało przewiezione do szpitala. Lekarze wprowadzili Oliwię w stan śpiączki farmakologicznej.
Dziecko przez kilka miesięcy walczyło o życie. Teraz wraca już do pełni sił.