Zarzut zabójstwa dla 19-letniego nożownika
Zarzut zabójstwa i usiłowania zabójstwa usłyszał we wtorek 19-letni Miłosz P., który w Poniedziałek Wielkanocny dźgnął nożem w Toruniu 28-latka i 31-latka podczas szamotaniny w centrum miasta. Pierwszy z nich zmarł. Nastolatkowi grozi dożywotnie więzienie.
Drugi z zatrzymanych – 21-latek – usłyszał zarzut gróźb karalnych.
"Młodszemu z podejrzanych – Miłoszowi P. - przedstawiono zarzut zabójstwa, usiłowania zabójstwa oraz posiadania środków narkotycznych, które zabezpieczono w jego mieszkaniu. Robertowi S. przedstawiono zarzut gróźb karalnych kierowanych pod adresem kobiety, która była w towarzystwie pokrzywdzonych" - powiedziała PAP p.o. prokuratora rejonowego Toruń Centrum-Zachód Judyta Głowacka.
Prokuratura przygotowuje wnioski o tymczasowe aresztowanie obu mężczyzn. Zostaną one złożone w Sądzie Rejonowym w Toruniu jeszcze we wtorek. Jak dodała Głowacka, podejrzani nie przyznali się do zarzucanych czynów i odmówili składania wyjaśnień; prokuratura wnioskuje o areszt ze względu na możliwą surową karę, jak również obawę matactwa oraz groźby popełnienia zabójstwa.
19-latkowi grozi kara dożywotniego więzienia, a 21-latkowi do dwóch lat pozbawienia wolności. Do zdarzenia doszło o godzinie 4.20 w lany poniedziałek. Policja została zaalarmowana o awanturze z udziałem kilkunastu osób.
"Jeden z uczestników szamotaniny został dźgnięty nożem w brzuch. Pomimo akcji ratunkowej i przewiezienia do szpitala – 28-letni mężczyzna zmarł. Bardzo szybko w pobliskiej kamienicy aresztowaliśmy dwóch mężczyzn – 21-latka i 19-latka. Młodszy był trzeźwy, a starszy miał 0,5 promila alkoholu w organizmie" - wyjaśniła wcześniej rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Toruniu podinsp. Wioletta Dąbrowska. W awanturze dźgnięty nożem został również drugi mężczyzna, który nie odniósł jednak poważniejszych obrażeń.
Jak dodała rzecznik policji, funkcjonariusze przesłuchali w poniedziałek wielu świadków i zabezpieczyli nagrania z monitoringu. We wtorek odbyła się sekcja zwłok zabitego mężczyzny, ustalono, że przyczyną zgonu było dźgnięcie nożem.
Bliscy ofiary uważają, że karetka przyjechała po ponad 20 minutach. Rzecznik wojewódzkiego szpitala na Bielanach odpowiedział Polskiemu Radiu PiK, że od zgłoszenia do przyjazdu pogotowia minęło 6 minut.