Małgorzata Wojtaczka na ostatniej prostej do Bieguna Południowego
Małgorzata Wojtaczka coraz bliżej celu - dotarcia do Bieguna Południowego. Jej samotnej wyprawie przez Antarktydę patronuje Toruń.
Podróżniczka pokonała już ponad 1150 km. Za nią ponad 2 miesiące samotnej marszruty. Jeśli nic nie zakłóci wyprawy to Małgorzata Wojtaczka dotrze do bazy na Biegunie Południowym w nocy z wtorku na środę polskiego czasu.
W linii prostej ma do pokonania 55 km, ale to 3 doby marszu w ekstremalnym zimnie, ciągnąc 100-kilogramowe sanki i już na resztkach żywności.
Temperatura rano spada poniżej minus 30 C. Podróżniczka musi uważać, aby nie tracić ciepła. Idzie krok za krokiem, tępy śnieg utrudnia ciągnięcie sprzętu na saniach. Co 2 godziny robi krótką przerwę. Słodycze już się skończyły – w czasie przerw zjada dające energię ciepłe płatki z termosa.
Wiatr nieco osłabł, ale niebo zasnute jest gęstymi chmurami, brakuje słońca, choć cały czas jest jasno. Małgorzata Wojtaczka stara się ograniczać sen i wyruszać kiedy tylko czuje, że ma energię. Nie ma już sztywnych godzin startu i odpoczynku. Nnajważniejszy jest marsz.
Małgorzata Wojtaczka jako pierwsza Polka maszeruje samotnie i bez wsparcia na Biegun Południowy. Jej wędrówka rozpoczęła się w zatoce Hercules Inlet na brzegu lodowca szelfowego Ronna.
Jeśli pogoda się utrzyma podróżniczka powinna zdążyć na ostatni regularny w tym sezonie lot z Antarktydy do Chile - planowany na 26/27 stycznia.