We Włocławku rozpadła się koalicja PO i PiS
Mówiono o niej "księżycowa koalicja". Niewielu wróżyło, że przetrwa kadencję. No i stało się. Koalicja rządząca Włocławkiem, zawiązana przez Prawo i Sprawiedliwość i Platformę Obywatelską, przestała istnieć.
Radni PiS zarzucają prezydentowi miasta z PO, że nie dba o miasto, a oni nie chcą dłużej firmować takich rządów.
Wybory prezydenckie we Włocławku wygrał kandydat PO, ale nie miał politycznego zaplecza, bo Platforma uzyskała jedynie 4 mandaty radnych. Kandydat PiS nie wszedł do 2. tury wyborów prezydenta Włocławka, ale partia uzyskała najwięcej miejsc w radzie miasta. Z klubem SLD nikt nie chciał współpracować. W takich okolicznościach powstała we Włocławku koalicja PO-PiS. Wytrzymała połowę kadencji.
Lider PiS w mieście Jarosław Chmielewski wypowiedział umowę programową prezydentowi Włocławka, bo - jak mówi - na 23 punkty zrealizowane zostało 5 i to nie w całości. Prezydent Marek Wojtkowski, który jest dzisiaj poza Włocławkiem, o wypowiedzeniu umowy koalicyjnej dowiedział się od PR PiK.
Szef klubu PiS w Radzie Miasta Janusz Dębczyński zapowiada, że jego klub nie chce być totalną opozycją i zamierza wspierać te działania prezydenta, które służą mieszkańcom i rozwojowi miasta. Także szef lewicy Krzysztof Kukucki zapowiada, że jego klub będzie popierać wszelkie działania korzystne dla miasta i mieszkańców, ale o jakiejkolwiek nowej koalicji nie ma mowy.