O włos od tragedii na przejeździe kolejowym w Anielinach
Zarzut nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym ciąży na 51-letnim dróżniku, który nie opuścił rogatek przed nadjeżdżającym pociągiem. Tylko dzięki czujności kierującej autem oraz maszyniście, którzy zachowali szczególną ostrożność, nie doszło do tragedii.
28 lipca krótko przed północą, dyżurny nakielskiej Policji został powiadomiony przez mieszkankę miejscowości Anieliny w gm. Sadki, o niezabezpieczonym przejeździe kolejowym. Kobieta zgłaszała interwencję z domu, dlatego tam pojechał patrol.
W rozmowie ze zgłaszającą mundurowi ustalili, że przed północą przejeżdżała ona autem przez przejazd kolejowy w Anielinach. Zapory były otwarte, jednak kobieta zauważyła nadjeżdżający pociąg. Maszynista składu, sygnałami dźwiękowymi ostrzegał kierowcę przed niebezpieczeństwem. Kobieta zatrzymała się przed przejazdem, natomiast obsługa pociągu, który zatrzymał się na pobliskiej stacji poszła sprawdzić, gdzie jest dróżnik i dlaczego nie opuścił on rogatek. Jak się okazało mężczyzna był w pomieszczeniu.
Policjanci pojechali więc zweryfikować ustalenia. Gdy przyjechali na miejsce zastali tam 51-letniego dróżnika. Funkcjonariusze sprawdzili stan trzeźwości mężczyzny. Alkotest wykazał w jego organizmie 0,08 promila alkoholu. Mieszkaniec Mroczy został zatrzymany i osadzony w policyjnym areszcie. Pobrano od niego krew do dalszych badań.
Policjanci ustalają okoliczności zdarzenia. 51-letni mężczyzna jeszcze dzisiaj zostanie przesłuchany i wszystko wskazuje na to, że usłyszy zarzut nieumyślnego sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, za które to przestępstwo kodeks karny przewiduje karę pozbawienia wolności do lat 3.