Sąd wznowił proces Marcina Ch. Wyrok w sierpniu
Tydzień temu zabrzmiały mowy stron, dziś miał zapaść wyrok, ale nie zapadł. Bydgoski sąd musiał wznowić proces mieszkańca Koronowa. Marcin Ch., który w 2015 roku podpalił swoją żonę, pomimo zapowiedzi nie usłyszał dzisiaj wyroku.
Marcin Ch., który w 2015 roku podpalił swoją żonę, pomimo zapowiedzi nie usłyszał dzisiaj wyroku.
Do tragedii doszło w Koronowie pod koniec marca 2015 r. Bydgoski sąd musiał wznowić postępowanie w jego sprawie. "Niespałena tydzień po zakończeniu procesu do sądu wpłynęło pismo od matki i siostry oskarżonego" - mówił sędzia Marek Kryś.
Przed salą rozpraw dziennikarka Polskiego Radia PiK, chciała zapytać kobiety co na ten temat wiedzą. Odmówiły jednak wszelkich rozmów z mediami. "Trzeba podkreślić, że wcześniej skorzystały z prawa do odmowy zeznań w tej sprawie. Teraz zdanie najprawdopodobniej zmieniły" - mówi prokurator Adam Lis.
Sąd nie mógł przesłuchać dziś kobiet, ponieważ na sali rozpraw nie było obrońcy oskarżonego. Nie ma on obowiązku uczestniczyć w ogłoszeniu wyroku. Jednak w mowach końcowych mec. Anna Wiszniewska-Szulz walczyła o zmianę kwalifikacji czynu i łągodną karę dla oskarżonego. Jak wielokrotnie podkreślała tragedia była wynikiem nieszczęśliwego wypadku, do którego doszło podczas jednej ze sprzeczek między małżonkami.
Innego zdania jest prokurator, którego zdaniem 32-letni Marcin Ch. zamierzał spalić swoją żonę i zrobił to w marcu 2015 roku w rodzinnym domu w Koronowie.
Młoda kobieta z ciężkimi oparzeniami ciała trafiła do Zachodniopomorskiego Centrum Leczenia Ciężkich Oparzeń w Gryficach, gdzie po kilkunastu dniach zmarła.
Zdaniem prokuratora było to zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, za które oskarżonemu grozi nawet dożywocie. Oskarżony uczestniczył w każdej rozprawie w tym procesie. Wiele razy mówił, że uczestniczył w zdarzeniu, nigdy jednak nie przyznał się do zamiaru zabójstwa.
Kobiety przesłuchane zostaną na początku sierpnia br. Prawdopodobnie 11 sierpnia ma też zapaść w tej sprawie wyrok. 32-letniemu Marcinowi Ch. za podpalenie żony grozi nawet dożywocie.