Czy stanie komunikacja miejska w Bydgoszczy?
Pracownicy bydgoskich MZK stawiają ultimatum nowemu prezesowi firmy. Jeśli Łukasz Niedźwiecki nie zrezygnuje ze stanowiska, komunikacja miejska w Bydgoszczy może zostać jutro sparaliżowana - ostrzegał w "Rozmowie Dnia" w Polskim Radiu PiK Andrzej Arndt, szef największego związku zawodowego w spółce.
Pracownicy bydgoskich MZK protestują przeciwko nominowaniu na stanowisko prezesa byłego wiceprezydenta Bydgoszczy. Łukasz Niedźwiecki odszedł z ratusza ze względu na konflikty z podwładnymi.
Przeciwko nowemu prezesowi występuje niemal sto procent załogi MZK. Dziś w ponad 200 autobusach i tramwajach pojawiły się kartki z napisem "Protest". Jak mówił w "Rozmowie Dnia" Andrzej Arndt, Łukasz Niedźwiecki musi odejść.
Załoga MZK domaga się powrotu byłego prezesa Pawła Czyrnego. Jak powiedział w PR Radiu PiK Andrzej Arndt, władze miasta przymusiły Czyrnego do rezygnacji ze stanowiska. Miał on podpisać umowy, które były niekorzystne dla spółki. Chodzi o niższe stawki dopłat do każdego kilometra.
Andrzej Arndt skarżył się także na działanie Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. Jak mówił, mimo próśb Zarząd Dróg nie naprawił systemu kontrolującego punktualność autobusów i tramwajów. Większość urządzeń działa źle, a pracownicy karani są bezpodstawnie - podkreślił gość "Rozmowy Dnia".
Jak powiedział Andrzej Arndt, nowy prezes MZK Łukasz Niedźwiecki zadeklarował w piątek, że do dziś zdecyduje czy pozostanie w spółce. Na razie Łukasz Niedźwiecki nie chciał nam powiedzieć jaką podjął decyzję.