Sąd oddalił powództwo posłanki Domiceli Kopaczewskiej przeciwko włocławskiej gazecie
Szefowa Platformy Obywatelskiej we Włocławku, poseł Domicela Kopaczewska, ostatecznie przegrała proces o ochronę dóbr osobistych. Prawomocny wyrok w tej sprawie wydał Sąd Apelacyjny w Gdańsku.
W ocenie sądu dziennikarze włocławskiej "Gazety Popularnej" nie złamali prawa i nie naruszyli dóbr osobistych posłanki swoimi publikacjami, opisującymi wieczór wyborczy w siedzibie włocławskiej Platformy w dniu głosowania w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
W wieczór wyborczy w biurze posłanki zebrali się działacze Platformy. Jeden z nich potajemnie nagrał spotkanie, a taśmy wyciekły do mediów. Z nagrania wynika, że członkowie włocławskiej Platformy pili tam alkohol. Taśmy zawierają także zapis nieskrępowanych rozmów, dotyczących rozdziału kluczowych stanowisk samorządowych w naszym regionie.
Po publikacji fragmentów taśm poseł Domicela Kopaczewska oskarżyła wydawcę gazety o naruszenie jej dóbr osobistych. Zażądała 30 tys. zł odszkodowania. Prawomocny wyrok powództwo oddala.
Wydawca gazety, Rafał Maślanka, sugeruje, że wyrok ten to przesłanie dla osób publicznych.
- Posłanka próbowała udowodnić, że moje publikacje naruszały jej dobra osobiste. Ja bardzo przykładałem wagę, aby właśnie tego nie zrobić i nie naruszyć żadnej prywatnej kwestii. Skupiłem się na życiu publicznym. Ten wyrok sądu to takie przesłanie dla polityków, by nie czuli, że wszystko im wolno skoro pełnia wysokie funkcje publiczne. Że są poza prawem czy ponad prawem i mogą swoim tzw. autorytetem tłumaczyć, że ktoś jest zły zamiast czasami po prostu powiedzieć przepraszam i być może wycofać się z życia publicznego - powiedział Rafał Maślanka.
Poseł Domicela Kopaczewska o wyroku dowiedziała się od dziennikarza Polskiego Radia PiK. Stwierdziła jedynie, iż nie ma zwyczaju komentować rozstrzygnięć sądowych.