Dla Leszka nie było rzeczy niemożliwych. Wspomnienie niepełnosprawnego toruńskiego podróżnika
- To był niezwykle twardy facet. Niektórzy twierdzą, że właściwie zaczął żyć na wózku - tak zmarłego w weekend torunianina Leszka Bohla wspomina jego przyjaciel Jacek Kiełpiński.
Niepełnosprawny podróżnik i uczestnik maratonów na wózku inwalidzkim pokazywał osobom niepełnosprawnym, że swoje pasje i marzenia można realizować mimo przeciwności losu.
- Leszek pogodził się z niepełnosprawnością i szedł do przodu - mówi Jacek Kiełpiński.
- Mówił mi, żebym sam usiadł na wózku i zobaczył jak to jest. Podkreślał, że on sam juz się przyzwyczaił i że to nie jest takie straszne i że można nauczyć się z tym żyć. Miałem wiele planów, dla niego nie było rzeczy niemożliwych - podkreśla Jacek Kiełpiński.
53-letni torunianin zmarł w trakcie ewakuacji jachtu "Down North", który w sobotę wyruszył na wyprawę badawczą za koło podbiegunowe.